podróże, wyprawy, relacje
ARTYKUŁYKRAJEGALERIEAKTUALNOŚCIPATRONATYTAPETYPROGRAM TVFORUMKSIEGARNIABILETY LOTNICZE
Geozeta.pl » Spis artykułów » Azja » Pociągiem z Polski do Chin przez Rosję i Mongolię
reklama
Zbyszek Stelmach
zmień font:
Pociągiem z Polski do Chin przez Rosję i Mongolię
artykuł czytany 9999 razy
Oglądając widoki za oknem byliśmy mocno zdziwieni i zbulwersowani ilością drzewa marnującego się w tym kraju. Ilość wiatrołomów jest tu zadziwiająca, a jeszcze bardziej dziwi brak jakichkolwiek działań dla wykorzystania tych zasobów. Nikt nie bierze, nikt nie zbiera, nikt nie wykorzystuje tego drzewa. Ono marnuje się w lesie. Jedyne działania, jakie widzieliśmy, to palenie go na stosach. Ileż można by uzyskać opału na zimę na tych ziemiach, zimy przecież są tu tak ostre, a ludzie często marzną. Nikt jednak tym się tu nie zajmuje. Wypalanie traw, a co się z tym wiąże pożary lasów, to inna, zauważona przez nas plaga Rosji. U nas zresztą jest podobnie. Nie wiem, czy pożary te spowodowane były przez to, że przebiega tędy linia kolejowa, czy też specjalnie ktoś podpalał trawy? Myślę, że i jedna i druga opcja wchodzi tu w rachubę. Przez większą część drogi widzieliśmy co kawałek wypalone trawy, spalone drzewa czy całe połacie lasu. Przypuszczam, że dopiero, gdy pożar nabiera większych rozmiarów, wówczas ktoś się nim interesuje. Niewielkie ogniska, jeśli się nie rozprzestrzeniły - same gasły.
Przejeżdżając przez większą część Rosji, przez 5 dni nie widzieliśmy wcale dzikich zwierząt. Czy ich tu nie ma, czy źle patrzyliśmy, czy też tak mocno się chowały? Było to dla nas jednak niezmiernie dziwne zjawisko. Sami jesteśmy kolejarzami, maszynistami, jazda pociągiem to dla nas rzecz codzienna. Jednak u nas w Polsce jelenie, sarny, zające, dziki, lisy widzi się w lasach na codzień, są częścią polskiego krajobrazu, przed nikim się nie chowają, a już szczególnie przed przejeżdżającym pociągiem. Powiem więcej, jakaś część naszych, polskich dzikich zwierząt ginie pod kołami pociągów. Niestety. A na Syberii nic. Nie wierzę w to, że tam tych zwierząt nie ma. One są, ale być może obszary ich występowania są tak ogromne, że się rozmywają na tym przeogromnym terenie? Innego wytłumaczenia nie widzę. Lasy Syberii to przede wszystkim wszechobecne, poczciwe brzozy, poza tym świerki, sosny, olchy. Innych gatunków drzew raczej nie widać.
Jak już wspomniałem im dalej jechaliśmy od kraju, im dalej na wschód tym temperatura robiła się niższa a wiosna była wcześniejsza. Najpierw na drzewach widzieliśmy rozwinięte liście, dalej były to tylko coraz mniejsze pąki, na końcu jeszcze "gołe" gałęzie. Na Bajkale pływała kra a trawa ledwie wyrastała z ziemi. Cofaliśmy się w czasie nie tylko astronomicznie, ale i klimatycznie. Za Irkuckiem temperatura była już tak niska, że trzeba było cieplej się ubrać.
Nie zapomnę poranka 26 maja. Poprzedniego dnia o zmierzchu byłem zaskoczony tym, że w lesie jeszcze gdzieniegdzie leżał śnieg. Gdy rano spojrzałem za okno, z wrażenia aż wyskoczyłem z łóżka. Wschodzące słońce, piękne jezioro Bajkał w pierwszych jego promieniach, a po przeciwnej stronie ośnieżone szczyty gór. Niezapomniany, piękny widok. Wziąłem aparat w rękę i pstrykałem do woli. Pociąg jechał wzdłuż tego pięknego, jednego z największych, a na pewno najgłębszego jeziora na Ziemi przez ponad 200 kilometrów, przez kilka godzin. Niezapomniane wrażenia. Chociażby już tylko dla tych widoków warto było wybrać się w tą podróż. A podróż ta przecież na tym się nie kończyła, ona dopiero na dobre się zaczęła. Najpiękniejsze zawsze wydaje się to, co jest jeszcze przed nami. A przed nami jeszcze masa wrażeń.
Rosyjskie miasta są na ogół duże i betonowe. Dużo w nich pomników, tablic upamiętniających jakieś wydarzenia no i. .. garaży. To też daje się zauważyć. W każdym rosyjskim mieście widać przy torach garaże. Są to budy sklecone najczęściej z byle czego, źle utrzymane, niejednokrotnie popalone. Czy służą właścicielom do tego, do czego zostały stworzone? Nie wiem. Ja bałbym się zostawić gdzieś, najczęściej daleko od domu, najgorszy nawet samochód. Tutaj każdy mieszkaniec musi mieć jakiś garaż, jakąś budę. Szpecą one najbliższą okolicę, tym bardziej, że wokół i miast i wiosek przeważnie zawsze walają się kupy śmieci. Zresztą śmieci to nie tylko plaga rosyjska, ale i chińska, i mongolska, ale o tym będzie dalej. Poza tym jednak miasta rosyjskie są na ogół czyste, ładne i zadbane. Wszędzie, a szczególnie na dworcach widać rękę gospodarza, widać, że ktoś o to dba. Budynki są odmalowane, wokół jest porządek i ład. Nie widać żebraków, bezdomnych, graficiarzy i efektów ich "pracy". A możemy coś o tym powiedzieć, gdyż pociąg nasz co parę godzin zatrzymywał się na większych stacjach stojąc niejednokrotnie i po pół godziny. Można było wówczas zobaczyć nie tylko dworzec z okna pociągu, ale i najbliższą okolicę. Korzystaliśmy z tego, ja robiąc zdjęcia, Andrzej biegając do sklepów po uzupełnienie zapasów. I obserwowaliśmy życie wokół dworców. Będąc przy temacie kolejowym muszę wspomnieć o tym, co na naszej kolei jest bolączką, o remontach torów, sieci, o szybkości jazdy pociągów. U nas średnia szybkość jazdy pociągów z każdym rokiem spada. Nie remontuje się torów, nie wymienia szyn, podkładów, nie dba się więcej o stan nawierzchni niż jest to konieczne. Na wszystko jest wytłumaczenie - brak pieniędzy. To wszystkich rozgrzesza z jakichkolwiek działań. A że pasażerowie na tym tracą? Kogóż to obchodzi? Chyba tylko pasażerów. Ale z nimi nikt u nas się nie liczy. W Rosji widać, że jest inaczej. Tutaj naprawy, wymiana torów, szyn, podsypki, sieci trakcyjnej to normalna rzecz. Gdybym nie był na tej wyprawie chyba niedługo zapomniałbym jak wygląda kolejowy pociąg roboczy przy wymianie torów. A jestem kolejarzem. Jadąc przez całą Rosję szybkość może nie była imponująca (na całej trasie z Moskwy do Pekinu po "wyrzuceniu" wszystkich postojów, średnia prędkość wyniosła 70 km/godz.), ale wszędzie było widać nowe tory, nowe słupy trakcyjne, nowe, nawet te najmniejsze przystanki. Nie wspomnę o stanie stacji kolejowych, rozjazdów, lokomotyw, wagonów itp. To wszystko po prostu kolejarzowi rzuca się w oczy. Kiedy my w tym względzie dogonimy Rosję? Na razie cały czas nam ucieka do przodu, a odległość się powiększa.
Wioski i osady Syberii to przede wszystkim drewniane domy. Murowanych domów jednorodzinnych praktycznie nie widzieliśmy. I do tego niebieskie okiennice. Jak Rosja długa i szeroka, od Moskwy do Bajkału właśnie to najbardziej rzucało się nam w oczy. Jest to jakiś znak rozpoznawczy rosyjskich wiosek. Są one najczęściej niewielkie i biedne. To inna z zauważonych przez nas prawidłowości. Przy domu jakiś niewielki na ogół ogródek, podwórko, pies. Często antena satelitarna. Nie widać było w czasie całej naszej podróży większych pól uprawnych. Ale Rosja jest tak przeogromna, że pola te na pewno leżą gdzie indziej, nie przy trasie naszej wycieczki. Na wioskach mało raczej samochodów, więcej zabytkowych motocykli, niejednokrotnie z koszem dla pasażera. Andrzej marzy od dłuższego czasu o czymś takim, nie mógł się na nie napatrzeć, chociażby przez okno. Zresztą w Chinach, w Pekinie też można było je spotkać, dotknąć, nieraz usiąść. W Rosji nie jest to jednak szczyt techniki, a jest ich tutaj tyle nie z zamiłowania do motoryzacji ile z biedy. Na lepsze ludzi po prostu nie stać.
Jadąc przez Rosję siłą rzeczy, co jakiś czas uzupełnialiśmy nasze zapasy. Nie wszystko bowiem można było zabrać ze sobą. Naczytaliśmy się dużo, że w wagonie restauracyjnym jedzenie nie jest zbyt smaczne, a jedyną jego "zaletą" jest cena. To fakt, to prawda. Dlatego właśnie na postojach biegaliśmy do sklepów. Ceny jednak w Rosji, przynajmniej tu, gdzie my byliśmy, wcale nie są niższe niż u nas. Nie powiem, by były dużo wyższe, to rzadkość, ale są wysokie. Nie tego tu spodziewaliśmy się. Ale cóż, tutaj inaczej niż w Chinach, nie da się targować. Cena jest ceną, płacisz - dostajesz towar. Nie bardzo te ceny nam odpowiadały, ale musieliśmy płacić. Podobnie rzecz się miała z zakupami na peronach. Według innych relacji, na peronach można kupić wszystko po niezbyt wygórowanych cenach. Jest to prawda o tyle, o ile weźmie się ceny z wagonu restauracyjnego. Ale ogólnie ceny na peronie są wysokie i też bez możliwości ich negocjacji. Babuszki się wycwaniły i to one dyktują warunki transakcji. Chcesz to bierzesz, nie to nie. Kiedyś było tu inaczej. Ale czasy się zmieniają. A co do wyboru artykułów na peronach to też nie jest tak różowo jak to opisywano. Gdybyśmy nie mieli zapasów w torbach częściej trzeba byłoby korzystać z zakupów sklepowych. z zakupów peronowych nie dałoby się wyżyć. Na peronie najłatwiej kupić napoje, wodę, piwo, słodycze, owoce, czasami ryby, nawet raki (też je jedliśmy), bywają pierogi, placki itp., ale rzadziej niż można by się spodziewać. Jadąc w tę podróż Ilona przygotowała np. wędlinę czy ser pakując je w próżniowe woreczki foliowe. I to był strzał w dziesiątkę. Długo trzymały świeżość, długo nimi żywiliśmy się. Poza tym puszki szynki, zupki błyskawiczne itp. Chleb, masło, pomidory, ogórki kupowaliśmy na postojach. I takim to sposobem nie umarliśmy z głodu do samego końca. Nawet nie schudliśmy, co jednych ucieszyło, innych zmartwiło. Ale okazji do odchudzania będzie mnóstwo po powrocie. Na stacji w Siudance kupiliśmy z Andrzejem dwie ryby wędzone nieznanego nam gatunku wielkości naszych makreli. Ani Ilona, ani Ela ich nie jadły, uporaliśmy się z nimi sami. Cena - 25 rubli za sztukę nie była tego warta. Te ryby z Bajkału były mało tłuste, a przez to jakieś suche, ale w smaku były takie sobie. Nic nadzwyczajnego, więcej po nich oczekiwaliśmy.
Strona:  « poprzednia  1  2  3  [4]  5  6  7  8  9  10  11  12  13  14  15  następna »

górapowrót
podobne artykułyPrzeczytaj podobne artykuły
»  Mała Antarktyda o tysiącu nazwach
»  Kapitalizm po ujgursku
»  Bliżej niż myślisz... Kaukaz - najwyższe góry Europy
»  Śladami dawnych Mongołów
»  Moskwa
»  Samochodem po bezdrożach Rosji
»  TIR-em do domu, cz. I
»  TIR-em do domu, cz. II
»  Kuryle - Jak daleko na koniec świata
»  Sankt Petersburg
»  Rosja - Mongolia
»  Ural Polarny
»  Elbrus 2004 - studencka wyprawa turystyczno-naukowa
»  Gdzie Słońce nie zachodzi...
»  Za górami, za lasami...
»  Kaukaz oczami wspinacza
»  Oczami "turistów-alpinistów"
»  Syberia
»  Koleją Transsyberyjską na wschód
»  Lądem z Rzeszowa do Bangkoku
»  W kraju przyczajonego tygrysa
»  Cinquecento do Kazachstanu przez Ukrainę i Rosję 2004
»  Chibiny - przez kopalnię na szczyt
»  Bal w Carskim Siole - współczesna rekonstrucja i słów kilka o Bursztynowej Komnacie
»  Muzyka w Buddyzmie
»  Wielki Mur Chiński
»  [Recenzja] Tybet, Tybet - Patrick French
»  Z wizytą u tuwińskiej szamanki
»  Wyprawa do Korei Południowej
»  [Recenzja] Xue Xinran "Dobre kobiety z Chin"
»  Expedycja III Sey Kraków-Pekin
»  Rosja Polarna 2008
»  Rosja – Daleki Wschód i Kamczatka
»  Wyprawa Silk Road'2009
»  Ekspedycja Elbrus 2010
»  W dzikie serce Azji - AŁTAJ 2010
fotoreportażfotoreportaż
» Expedycja Morze Czarne 2004 - Tomasz Kempa
wyróżniona galeria
» Hong Kong 2003/2004 - Maciej Dakowicz
wyróżniona galeria
» Tybet - Tomasz Chojnacki
wyróżniona galeria
» Expedycja Sey Kraków – Pekin - Agata Krzemień i Witold Rybski
» Mongolia - Katarzyna Zegan
górapowrót
kursy walutkursy walut
Rosja (rubel) 1 RUB =  5 groszy
[Źródło: aktualny kurs NBP]