podróże, wyprawy, relacje
ARTYKUŁYKRAJEGALERIEAKTUALNOŚCIPATRONATYTAPETYPROGRAM TVFORUMKSIEGARNIABILETY LOTNICZE
Geozeta.pl » Spis artykułów » Azja » Pociągiem z Polski do Chin przez Rosję i Mongolię
reklama
Zbyszek Stelmach
zmień font:
Pociągiem z Polski do Chin przez Rosję i Mongolię
artykuł czytany 9999 razy
Stacja Brześć po rosyjskiej stronie granicy, to miejsce wymiany zestawów kołowych na szersze, dostosowane do rosyjsko - mongolskich warunków. Następna tego typu operacja będzie miała miejsce w Chinach, w Erlanie, zaraz po przekroczeniu granicy mongolskiej. Ale to jeszcze długo, długo przed nami. Operacja w Brześciu odbywa się w hali, a pasażerowie, jeśli tylko chcą, mogą wyjść z pociągu i przyglądać się tym działaniom. Dla nas, kolejarzy, to nic nowego, dla innych to dodatkowe emocje. Najpierw wymieniane są polskie sprzęgi śrubowe łączące wagony na samoczynne, rosyjskie. Potem wagon wraz z pasażerami, lecz bez zestawów kołowych, zostaje na jakiś czas uniesiony z 1,5 metra nad ziemię. Po chwili stare wózki odjeżdżają a na ich miejsce wjeżdżają nowe, już szersze. Po opuszczeniu wagon jest gotowy do dalszej drogi.
Podczas tej operacji poznaliśmy na hali pewnego Mongoła, który zagadał do nas po angielsku. Od słowa do słowa okazało się, że człowiek ten zna dosyć dobrze język polski. Jest lekarzem, neurologiem, wraca z Wrocławia do Mongolii. W naszym kraju kształcił się, pobierał nauki, teraz jedzie do siebie zdać egzaminy z wiedzy tu zdobytej i podjąć pracę w swojej dziedzinie. W Polsce zostawił mongolską żonę i córkę, ma nadzieję niezadługo tu powrócić. Bardzo miło rozmawiało nam się z nim, bardzo szybko minął czas postoju na hali i w Brześciu. Do końca podróży będziemy odwiedzać się z Daszą, bo takie ma imię (bardzo na polski skrócone i uproszczone, po mongolsku jest trudne do wymówienia), w przedziałach. On chyba polubił nas, my jego. Dzięki temu i podróż szybciej nam zleciała. A oprócz tego iluż to ważnych i ciekawych rzeczy dowiedzieliśmy się o miejscach, do których jedziemy. Daszka to urodzony gawędziarz, można by nawet rzec - wodolej (chyba się za to nie obrazi), można go słuchać godzinami, szczególnie jak mówi ciekawą, łamaną polszczyzną. Bardzo szybko uporał się z moim bólem głowy bez żadnej tabletki uciskając tylko odpowiednie miejsce na dłoni. Pokazał nam je, ucząc jednocześnie tej metody uśmierzania bólu. Będzie jeszcze niejedna tu okazja, aby o nim wspomnieć, wszak przez kilka jeszcze dni po zakończeniu podróży do Mongolii nasze losy będą z nim związane.
Podróż przez Białoruś zleciała nam szybko. Szybko nadchodzi zmierzch i noc. Na granicy przesunęliśmy wskazówki zegara o dwie godziny do przodu - zmiana czasu na moskiewski, to i zmierzch o te dwie godziny zapada szybciej. A organizmy nasze nie są jeszcze na to przygotowane. A muszą się szybko przestawiać, nie jest to wszak jedyna zmiana czasu. Będą następne, bardziej radykalne. Czeka nas pierwsza, jedna z wielu nocy spędzonych w pociągu. Co przyniesie nam nowy dzień? Gdzie i w jakich nastrojach spędzimy kolejną noc?

23 maja 2006. Wtorek.

Noc minęła szybko i spokojnie. Mając czyste sumienie każdy z nas spał dobrze i efektywnie. Wyspaliśmy się najlepiej jak to możliwe w tych warunkach.
Granica rosyjsko - białoruska to granica przyjaźni i żadne kontrole graniczne nie są tu przeprowadzane. Minęliśmy ją w nocy nie wiedząc nawet kiedy. Krajobrazy za oknem ciągle swojskie, niemal polskie, ale wiejska zabudowa jest nieco inna od naszej. Prawdę mówiąc po tym, co słyszałem i widziałem w telewizji, spodziewałem się na Białorusi większej biedy. Na pierwszy rzut oka nie jest tak źle. A może to tylko pozory? Wiejskie domy są na ogół dobrze utrzymane, czyste. Są drewniane, bywają często murowane. Ale widać tu mniej zmechanizowania na wsi niż u nas. Widziałem kilkakrotnie chłopów koszących kosą, co u nas praktycznie już się nie zdarza. Okolice kolejowych dworców i same dworce, podobnie jak wszędzie na Wschodzie, są czyste, wysprzątane, zadbane. Wszędzie widać rękę gospodarza.
Pociąg jedzie w miarę szybko, ale tylko wówczas, gdy jedzie. Zatrzymuje się jednak, co jakiś czas stoi w polu, nabiera opóźnienia. Do Moskwy będą to 4 godziny. Dużo jak na tego typu pociąg. Ale my nie mamy tu na nic wpływu, my jesteśmy wszak turystami. Turystami całą gębą. Dasza odwiedził w przedziale nas, my byliśmy u niego, jedziemy w tym samym wagonie. Znajomość jest podtrzymywana. Namawia nas gorąco na to, aby wysiąść i zobaczyć Ułan Bator. On tu mieszka, zna to miasto, twierdzi, że warto. A co do tabakierek do tabaki, to podobno ich tu nie brakuje, jest ich tu pod dostatkiem po umiarkowanych cenach. Rozważamy cały czas i dyskutujemy o tej propozycji Daszy. Jak mówi, z noclegiem nie powinno być kłopotów, są w miarę tanie hotele. Chyba wpiszemy do planu naszej podróży stolicę Mongolii. Powoli zbliżamy się do Moskwy.
Dworzec Białoruski w Moskwie nie jest imponujących rozmiarów, ale znacznie przewyższa pod tym względem dworzec gdański czy gdyński. Jest mały jak na warunki rosyjskie, jest jednym z wielu dworców w stolicy Rosji. To tutaj przyjeżdżamy pociągiem z Warszawy po godzinie 13-tej, z 4-ro godzinnym opóźnieniem. Przyjeżdżamy i szybko go opuszczamy udając się 3 przystanki metrem na dworzec jarosławski, skąd odchodzą pociągi transsyberyjskie do Ułan Bator i Pekinu. Moskiewskie metro to wspaniały środek komunikacji, wszędzie nim jest blisko w tej ogromnej metropolii. Umieszczone chyba ze 150 metrów pod ziemią, sprawia niesamowite wrażenie poczynając od nie mających końca ruchomych schodów a kończąc na starym, z lat 30-tych XX wieku wykończeniu i wystroju peronów i hal podziemnych. Same wagony nie są najnowsze, ale są bardzo szybkie. Szybki rozruch, szybkie hamowanie. Bardzo szybki środek lokomocji niepodatny na korki czy zatłoczone skrzyżowania.
Strona:  « poprzednia  1  [2]  3  4  5  6  7  8  9  10  11  12  13  14  15  następna »

górapowrót
podobne artykułyPrzeczytaj podobne artykuły
»  Mała Antarktyda o tysiącu nazwach
»  Kapitalizm po ujgursku
»  Bliżej niż myślisz... Kaukaz - najwyższe góry Europy
»  Śladami dawnych Mongołów
»  Moskwa
»  Samochodem po bezdrożach Rosji
»  TIR-em do domu, cz. I
»  TIR-em do domu, cz. II
»  Kuryle - Jak daleko na koniec świata
»  Sankt Petersburg
»  Rosja - Mongolia
»  Ural Polarny
»  Elbrus 2004 - studencka wyprawa turystyczno-naukowa
»  Gdzie Słońce nie zachodzi...
»  Za górami, za lasami...
»  Kaukaz oczami wspinacza
»  Oczami "turistów-alpinistów"
»  Syberia
»  Koleją Transsyberyjską na wschód
»  Lądem z Rzeszowa do Bangkoku
»  W kraju przyczajonego tygrysa
»  Cinquecento do Kazachstanu przez Ukrainę i Rosję 2004
»  Chibiny - przez kopalnię na szczyt
»  Bal w Carskim Siole - współczesna rekonstrucja i słów kilka o Bursztynowej Komnacie
»  Muzyka w Buddyzmie
»  Wielki Mur Chiński
»  [Recenzja] Tybet, Tybet - Patrick French
»  Z wizytą u tuwińskiej szamanki
»  Wyprawa do Korei Południowej
»  [Recenzja] Xue Xinran "Dobre kobiety z Chin"
»  Expedycja III Sey Kraków-Pekin
»  Rosja Polarna 2008
»  Rosja – Daleki Wschód i Kamczatka
»  Wyprawa Silk Road'2009
»  Ekspedycja Elbrus 2010
»  W dzikie serce Azji - AŁTAJ 2010
fotoreportażfotoreportaż
» Expedycja Morze Czarne 2004 - Tomasz Kempa
wyróżniona galeria
» Hong Kong 2003/2004 - Maciej Dakowicz
wyróżniona galeria
» Tybet - Tomasz Chojnacki
wyróżniona galeria
» Expedycja Sey Kraków – Pekin - Agata Krzemień i Witold Rybski
» Mongolia - Katarzyna Zegan
górapowrót
kursy walutkursy walut
Rosja (rubel) 1 RUB =  5 groszy
[Źródło: aktualny kurs NBP]