podróże, wyprawy, relacje
ARTYKUŁYKRAJEGALERIEAKTUALNOŚCIPATRONATYTAPETYPROGRAM TVFORUMKSIEGARNIABILETY LOTNICZE
Geozeta.pl » Spis artykułów » Europa » Polska na weekend: Zalew Michalicki - wpadnij nie tylko na karpia
reklama
Wilhelm Karud
zmień font:
Polska na weekend: Zalew Michalicki - wpadnij nie tylko na karpia
artykuł czytany 5553 razy

Festiwal wielkiej ryby

Późnym popołudniem ich telefony komórkowe odbiorą długo oczekiwany sygnał. To moment, w którym zaczną przeżywać kolejną ekscytującą przygodę łowców. Przez kilka dni i nocy, bez względu na pogodę, będą częścią natury, w której zmagają się zmysły, instynkty, konsekwencja, determinacja i spryt. Po to tu przybywają z całej Polski, a także z Ukrainy, Czech, Słowacji i Niemiec. Zapłacili po 900 złotych wpisowego, wyszykowali sprzęt wartości wielu tysięcy i sporo dni spędzili na treningach. Każdy z nich ma swój tajemny sposób na sukces i wiarę, że tym razem się sprawdzi. Wiara w to, że tym razem na pewno złowi się wielką rybę, to zasadniczy element siły tej pasji. Od 22 do 26 maja dwuosobowe zespoły wytrawnych wędkarzy współzawodniczą w Karpiowym Pucharze Polski na zalewie w Michalicach koło Namysłowa.
* * *
Jeszcze kilka lat temu na tym odcinku doliny Widawy dominowały mokre łąki, nieużytki, olchowe zagajniki i gęste chaszcze. Rzeka, prawy dopływ Odry, liczy zaledwie 103 kilometry i leniwie płynie od strony dolnośląskiego Sycowa. Zahacza półkolem o północną Opolszczyznę i wpada do Odry pod Wrocławiem. Ten niemrawy przez większość roku ciek wodny potrafił jednak płatać dotkliwe figle. Podczas wiosennych roztopów i po obfitych opadach Widawa w wielu miejscach wylewała. Cierpieli rolnicy, mieszkańcy namysłowskich przedmieść, drżał Wrocław. Na pomysł ujarzmienia rzeki już przed dziesiątkami lat wpadli Niemcy, poprzedni administratorzy Ziem Zachodnich. Plany budowy zbiornika retencyjnego w okolicy Namysłowa mieli ponoć gotowe ale do ich realizacji nigdy nie doszło. Dopiero powódź stulecia z 1997 roku ponagliła działania. By odciążyć newralgiczną Odrę /Wrocław podczas tamtej powodzi wiele ucierpiał/ postawiono zaporę wodną kilka kilometrów przed Namysłowem. Powstał akwen długi na 3 kilometry, o ośmiokilometrowej linii brzegowej i powierzchni 100 ha. Taką wodą od razu zainteresowali się wędkarze, ornitolodzy i ludzie planujący agroturystyczny biznes. Od 2001 roku Polski Związek Wędkarski wpuścił do zalewu ponad 20 ton ryb - karpi, węgorzy, jazi, szczupaków, sandaczy i sumów. Wiele innych gatunków ryb i fauny słodkowodnej pozostało tu z naturalnych zasobów dość czystej Widawy. Dziś Zalew Michalicki zyskuje sławę jednego z najlepszych karpiowych miejsc w kraju. Jest rajem dla kilku tysięcy miejscowych amatorów wędkowania, staje się centrum organizacji prestiżowych zawodów wędkarskich.
* * *
Zaopatrzeni są przede wszystkim w proteinowe kulki ale to byłoby zbyt proste. Mają więc rozmaite grysiki, żele oraz ciasta, gotowane ziemniaki, kukurydzę i bób. Imbir, wanilia, ziele piołunu, szafran, kmin i czosnek. Mikstury, barwniki, szatkowane dżdżownice, larwy muchy plujki i sproszkowana wątroba indyka. Gdyby sporządzić listę ingrediencji składających się na "pewne" karpiowe zanęty trzeba by zapisać spory kajecik. Choć każdy karpiarz ma swoje sekrety, to nikt nie ma recepty na sukces. Jedni twierdzą, że na karpiowe brania najlepsza jest pełnia a inni, że dwa dni po nowiu. Jedni, że czerwiec, inni zaś, że połowa września. Samo południe, chwila przed zachodem słońca, tuż po wyładowaniach atmosferycznych albo w wigilię imienin cioci Lusi. A ryba i tak je wtedy, kiedy ma na to ochotę. Mimo wszystko pięknie jest obserwować bombardowanie wody rybnymi zanętami podczas Karpiowego Grand Prix Polski na zalewie w Michalicach. Po usłyszeniu sygnału ponad trzysta rąk zanurza się w wiaderkach, workach, miskach i plecakach. Dłonie chwytają lepkie kule różnej wielkości i ciskają nimi w wodną toń. Jak daleko? Na to też nie ma recepty. Ktoś wie od dziecka, że na takim akwenie karpie najlepiej biorą 30 kroków od brzegu. Ktoś może dać głowę, że tę odległość trzeba podwoić. Komuś innemu dziadek z Podola radził, by zaczaić się tuż za linią przybrzeżnych trzcin. Inny wie z całą pewnością, że karp lubi stare koryto rzeki. Rację prawdopodobnie ma każdy z nich albo nikt.
Dwuosobowe zespoły wędkarzy losują stanowiska parę godzin przed zawodami. Już po kilku kwadransach cały brzeg akwenu, z wyjątkiem kilku prywatnych stref i dwóch wysepek, upstrzony jest kolorowymi namiotami, sprzętem kempingowym i wysokiej klasy wędkarskim ekwipunkiem. Osobom postronnym podczas trwania konkursu łowić nie wolno ale kto chce, może kibicować. Organizatorzy proszą by nie hałasować i nie podchodzić do lustra wody. Najlepiej usadowić się bezgłośnie kilka metrów za plecami mistrzów kija i tak jak oni czekać na wielką rybę. Warto. Można być świadkiem wspaniałego widowiska przywodzącego na myśl lekturę słynnego opowiadania Ernesta Hemingwaya. Wprawdzie w Michalicach nikt jeszcze nie złowił marlina ale pojedynek z dużym karpiem czy sumem może być równie ekscytujący. Wyciągnięcie z wody trzykilogramowej ryby wymaga czasem sporego doświadczenia a przecież w Michalicach może wziąć dużo większa sztuka. Niektóre okazy królewskiej ryby mają tu prawie 20 kg wagi a sumy grubo ponad 30 /w zeszłym roku ktoś pojmał tu wąsacza o wadze 15 kg/. Ponadto przed każdymi zawodami akwen jest dodatkowo zarybiany. Pół tony karpia wpuszcza się do wody kilka dni przed konkursem. Specjalne okazy mogą zafundować gminni, powiatowi i wojewódzcy włodarze. Taką rybę się oznakowuje a za jej złowienie przysługuje odrębna nagroda.
Złowione podczas konkursu karpie wracają z powrotem do wody. Czuwa nad tym 8-10 gniewnych - konkursowa komisja złożona z przedstawicieli władz PZW i sędziów wędkarskich międzynarodowej klasy. Ze swej bazy ruszają co kilka godzin w stronę stanowisk i ważą, mierzą, lustrują, notują. Dopilnowują by ryby zostały wypuszczone. Dopiero w ostatnim dniu zawodów następuje podsumowanie, ogłoszenie zwycięzców i wręczenie nagród. Warto wiedzieć, że już kilka tygodni po pierwszym konkursie /13 - 17 czerwca/ w tym samym miejscu odbywają się kolejne prestiżowe zawody. Zarząd Okręgu PZW w Opolu zaprasza na Otwarte Mistrzostwa Polski Karpiarzy. Wystąpi 75 dwuosobowych zespołów. Jeden i drugi konkurs zaliczany jest do Karpiowego Grand Prix Polski, nad którym patronat objęła jedna z najbardziej renomowanych firm wędkarskich na świecie. Pochodząca z Japonii Daiwa-Cormoran ma swe filie na wszystkich kontynentach a od niedawna działa także w naszym kraju. Japończycy pomagali w medialnym nagłośnieniu obu imprez, nadają prestiżu polskiemu wędkarstwu a przy tej okazji promują na całym świecie kawałek naszej prowincji. Dla 10 - ciu najlepszych zespołów uczestniczących w Daiwa Karp Grand Prix PL ufundowali nagrody w postaci najwyższej klasy sprzętu wędkarskiego. To nie tylko wędziska, żyłki i kołowrotki. W zawodach o takiej renomie nagrodą są czasem kompletne zestawy drogiego kempingowego ekwipunku, skutery wodne lub łodzie motorowe. Nikt do końca nie wie kto i z jakim rezultatem wygra współzawodnictwo. Niedawno był przypadek, że podczas całych zawodów ryba kompletnie nie brała a wiele teamów nie miało w sadzyku nawet ślepej płotki. Zwycięzcami okazali się pogromcy kilku chuderlawych karpi i to im wręczono kluczyki do toyoty, głównej nagrody konkursu.
* * *
Kilkanaście dni przed pierwszym konkursem uczestniczyłem w spotkaniu sztabu organizacyjnego zawodów. Wszyscy byli przejęci wydarzeniem. Jeśli karp będzie brał, dopisze pogoda, sponsorzy sypną groszem i spodobają się imprezy towarzyszące, to akwen pod Namysłowem zatętni nowym życiem. Zaczną tu zjeżdżać karpiarze z kolejnych krajów Europy i ze świata. W Polsce wędkuje kilka milionów ludzi i to miejsce głównie ich zaciekawi. Wielu z nich zjawi się tutaj nie tylko po to by kibicować. Wnosząc niewielką opłatę /10 złotych za dobę, 95 za rok/ każdy członek PZW z innego regionu kraju może tu łowić. Gdy skończą się zawody wielu miejscowych i przyjezdnych będzie chciało bić rekordy laureatów tym bardziej, że złowiona tym razem ryba bez przeszkód trafi na ich patelnię. Za nimi zjadą turyści - ornitolodzy, kajakarze, krajoznawcy, wielbiciele prowincji, amatorzy domowego jadła i piwosze.
Lokalne władze zadeklarowały poprawienie dróg dojazdowych do lustra wody, wytyczenie pól namiotowych, parkingów i toalet. W ich gestii znalazły się sprawy bezpieczeństwa, opieki medycznej i sprawnej komunikacji. Ale nie tylko. Znaleziono kolejnych sponsorów fundujących nagrody w obu konkursach. Zajęto się organizacją imprez rozrywkowych. Urządzane są ogródki piwne, huśtawki dla dzieci i wypożyczalnie wodniackiego sprzętu.
Strona:  [1]  2  3  4  następna »

górapowrót
podobne artykułyPrzeczytaj podobne artykuły
»  Bałtyckie wspomnienia
»  Kanał Elbląski, czyli raz wodą a raz lądem
»  Kociewie - moje badania, moje inspiracje
»  Mechowo
»  W krainie jezior, komarów i bagien - Pojezierze Łęczyńsko-Włodawskie
»  Wyszogród - Rzeczpospolita Obojga Mostów
»  Gubałówka - inny świat
»  Śnieżka - góra symbol
»  Jak Mogielica zęby pokazała, czyli Mogielica narciarska krwawica
»  Kościół drewniany w Michalicach - duch dziejów obok nas
»  Lawina
»  O reniferach, które na Mazowszu żyły...
»  Polska na weekend: Stobrawski Park Krajobrazowy
»  Szlakiem Orlich Gniazd
»  Walim - kompleks "Riese"
»  Muzeum - Pracownia Arkadego Fiedlera w Puszczykowie
»  Korona Gór Polski na szybko - Proszę bardzo!
»  Kraków - Cudze chwalicie, swojego nie znacie
»  Bieszczady
górapowrót
ZDJĘCIA