Krew, słońce i piękne kobiety
artykuł czytany
11943
razy
"Granada, tu tierra esta llena de lindas mujeres, de sangre y de sol" Andaluzja jest zmysłowo piękna. Piękna jest także Toskania, ale zupełnie inaczej. Toskania to kobieta o łagodnej urodzie, regularnych rysach, delikatnym uśmiechu, tchnąca jasnym spokojem i harmonią, kusząca tylko bezwiednie - jak toskańskie Madonny Renesansu.
Andaluzja gardzi łagodnością i umiarem. Brzydkie, szare, wysuszone słońcem ciało odziewa w jaskrawe sukienki, przyozdabia się kiczowatą ceramiką połyskujących w słońcu kościelnych wież. Pretensjonalnie pachnie pomarańczą. Jedni się z niej śmieją, inni zapadają na chorą, obsesyjną miłość i nie umieją żyć ani nią, ani bez niej. Z nią - bo jak wytrzymać ten emanujący z niej dziwny, denerwujący niepokój. Bez niej - bo przecież mimo brzydkiej i zniszczonej twarzy żadna inna nie jest tak kusząca.
Andaluzja to kobieta po przejściach. Miała burzliwą młodość: iberyjskie pochodzenie, potem krótkie romanse z Rzymem i Kartaginą, aż wreszcie miłość jej życia - Maur. Niczego się jeszcze nie spodziewała, gdy hordy Tarika przekroczyły w 711roku Gibraltar. Dziki, nieznany, porywczy Maur, w dodatku poganin, początkowo budził odrazę w gorliwej już wówczas katoliczce. Ale Maur nie dbał o jej zbawienie wieczne - kupił ją złotem, zmysłową muzyką, przepychem miast i szmerem fontann w ogrodach. Dał jej raj, który spodziewała się zobaczyć dopiero po śmierci. Obiecał jej, że już nigdy nie będzie chodzić w łachmanach, i że będzie mogła robić to co zechce.
Wyrzekła się dla niego wszystkiego i przyjęła od niego imię: al-Andalus, czyli Ziemia Zachodnia. Pod jego rządami rozkwitła. Chrześcijańska Europa patrzyła ze zdenerwowaniem jak Kordoba ze swoimi dwustoma tysiącami domów, osiemdziesięcioma tysiącami pałaców i czterdziestoma szpitalami staje się największym miastem świata, a potem jak powstają pałace w Grenadzie i Sewilli. Najbardziej chyba jednak nie mogła ścierpieć patrzenia na to, jak Andaluzja jest bezczelnie piękna, nieposłuszna, rozpustna, jak naigrywa się z chłodu gregoriańskich chorałów i patrzących na nią surowo gotyckich świętych.
W tym czasie Andaluzja wzniosła się na intelektualne wyżyny. Pasjonowały ją filozofia, medycyna, astronomia. Wstęp do bibliotek, których było dziesiątki, był dla każdego wolny. Tłumaczyła dzieła greckiej klasyki, przez co zachowała je dla Matki Europy - a ta, w przypływie "wdzięczności", po zdobyciu Grenady, spaliła uroczyście stosy wyklętych arabskich ksiąg zwiezionych z najdalszych zakątków. Kronikarze podają, że spłynęło wtedy jakieś milion tomów.
Matka Europa długo znosiła istnienie tego związku. W końcu jej cierpliwość skończyła się i odbiła swą wyrodną córkę dzikusowi - dla jej dobra oczywiście. 2 stycznia 1492 roku, w pałacu w Grenadzie, Maur skapitulował i przyrzekł, że jej nigdy nie tknie. Grenada była szczytem piękna jakie razem przeżyli. Kiedy opuszczał Grenadę i płakał ostatni raz na nią patrząc, jego matka powiedziała: "Płacz jak kobieta, skoro nie umiałeś walczyć jak mężczyzna".
Matka Europa zaczęła z furią niszczyć wszystkie ślady dzikusa, który zhańbił jej córę. Ze szczególną lubością wyładowywała się w miejscach dla niego najświętszych. W Kordobie, siedlisku diabelskich myśli i mieście rozpusty, stał najpiękniejszy meczet Maura - Mezquita - niekończący się las dziewięciuset lekkich, marmurowych kolumn połączonych biało - czerwonymi łukami w kształcie podków. Przerobiła go, budując w środku barokową kaplicę z ogromnym ołtarzem i jeszcze większymi organami - tak jakby chciała przez tę zgrzytającą dysharmonię wyładować swą bezsilną wściekłość - jak ktoś, kto wie, że się ośmiesza, ale nie potrafi przestać krzyczeć. A potem powiedziała: "Zamiast tego, czego nie można ujrzeć nigdzie, postawiliście to, co można ujrzeć wszędzie".
Najważniejsza była jednak Giralda, sewilski minaret, duma architektów dzikusa. Dobudowała na nim hełm i zwieńczyła posągiem Wiary. Odtąd górowała nad okolicą jako dzwonnica katedry, dając oszałamiające koncerty dwudziestu wielkich dzwonów naraz i wznosząc się nad miejscem, gdzie na ruinach meczetu Matka Europa postawiła największą gotycką świątynię świata. Nawet gdyby sewilska Katedra była dwa razy mniejsza i tak wywoływałaby przerażające zagubienie i strach.
Przeczytaj podobne artykuły