podróże, wyprawy, relacje
ARTYKUŁYKRAJEGALERIEAKTUALNOŚCIPATRONATYTAPETYPROGRAM TVFORUMKSIEGARNIABILETY LOTNICZE
Geozeta.pl » Spis artykułów » Afryka » Siedem dni w Egipcie
reklama
Ireneusz Gębski
zmień font:
Siedem dni w Egipcie
artykuł czytany 3526 razy
Charakterystyczne dla Egiptu są też niewykończone domy i hotele. Co rusz spotyka się budynek, którego ostatnią kondygnację stanowią betonowe słupy ze sterczącymi drutami zbrojeniowymi. Wygląda to tak, jakby inwestorowi zabrakło środków na dokończenie budowy danego obiektu. Tymczasem jest to działanie celowe i w pełni przemyślane. Obowiązujące tu przepisy mówią bowiem, że dopóki coś się buduje lub remontuje, to jest się zwolnionym od podatku. Tak więc często bywa, że dolne piętra są w pełni zagospodarowane, a ostatnie pozostaje przez lata jedynie w sferze planów. Ciekawie wyglądają też liczne anteny satelitarne na dachach tych będących w ciągłej „budowie” domów.
Wszędzie tam gdzie są turyści, kwitnie też handel. Nie inaczej jest i w Hurghadzie. Już od wyjścia z hotelu jest się narażonym na nieustanne nagabywania ulicznych sprzedawców i właścicieli sklepików. W większości znają oni język angielski oraz sporo polskich zwrotów, z których najczęstsze to: Cześć! Jak się masz? Mucha rucha karalucha! Wejdź, za darmo! Dobra cena! Polska gola! Czasami zaś, gdy nie uda się im nic sprzedać, wybiegają przed sklep i wołają: Polska mafia!
Ceny wywoławcze za każdym razem są kilkakrotnie wyższe od realnej wartości towarów. Jeżeli ktoś nie umie lub nie lubi się targować, to słono przepłaci. My już w pierwszy dzień daliśmy się podejść sprzedawcy pocztówek: za pięć sztuk zapłaciliśmy jednego dolara, czyli pięć funtów egipskich. Tymczasem kilka dni później w Luksorze również za jednego dolara nabyłem aż 18 pocztówek. Trochę lepiej poszło nam z fajką wodną, którą żona stargowała z dwudziestu do ośmiu dolarów.
Po południu odbyło się spotkanie informacyjne z naszym rezydentem. Otrzymaliśmy wykaz możliwych do wykupienia wycieczek. Już na pierwszy rzut oka widać było, że w ciągu tygodnia nie będzie możliwe skorzystanie z całej oferty. Wybraliśmy zatem pakiet składający się ze zwiedzania Hurghady, wycieczki do Luksoru i Kairu oraz tzw. super safari. Łączny koszt tego zestawu to 150 euro od osoby.
Wieczór spędziliśmy w klubie Oazis. Obserwowaliśmy tu występ jakiegoś amatorskiego kabaretu, który nazywał się bodajże Show. Nie wszystkie numery były najwyższego lotu, ale taniec brzucha w wykonaniu dziewcząt o wybitnie europejskiej urodzie i takim zapewne pochodzeniu mógł się podobać.
Niedziela upłynęła nam na spacerach i na opalaniu się przy hotelowym basenie.

W poniedziałek poznaliśmy kolejnego rezydenta Alfa Star. Był nim Sherif Elszinawy. Oprowadzał nas po Hurghadzie i interesująco opowiadał nie tylko o tym mieście, ale również o kulturze i zwyczajach mieszkańców Egiptu. Zwiedzanie zaczęliśmy od najstarszego meczetu w tym mieście. Oczywiście do środka nie wolno nam było wejść, ale i z progu mogłem dzięki 18-krotnemu zoomowi w moim aparacie wykonać zdjęcia wnętrza tej islamskiej świątyni. Następnie udaliśmy się do jedynego tutaj kościoła koptyjskiego. Wyglądał on bardzo biednie w zestawieniu z meczetem (chrześcijan koptyjskich jest w Egipcie tylko około 10 procent wśród ogółu ludności). Przed budynkiem kościoła stała swojska choinka i szopka, ale we wnętrzu zamiast tradycyjnej kropielnicy z wodą święconą był pojemnik z… piaskiem. Otoczenie sprawiało wrażenie mocno zaniedbanego. Kolejnym punktem programu było akwarium, ale tu akurat nic specjalnego, no może poza małym rekinem, nie zwróciło mojej uwagi. Po obejrzeniu okazów fauny Morza Czerwonego zaproszono nas na herbatkę oraz zaserwowano fajkę wodną. Bardziej interesujący był pobyt w Instytucie Papirusa, gdzie mogliśmy zapoznać się z technologią jego wytwarzania oraz nabyć wybrane okazy. My z żoną kupiliśmy papirus z wizerunkiem skarabeusza. Za dodatkową opłatą umieszczono na tym papirusie hieroglify z naszymi imionami. Na koniec Sherif zawiózł nas do sklepu wolnocłowego. Tu można było zaopatrzyć się w tanie alkohole, papierosy i perfumy. Przykładowo litr szkockiej whisky kosztował 12 dolarów, karton Marlboro 17 USD,a perfumy Hugo Boss 34,50.
We wtorek musieliśmy wstać o godzinie czwartej, gdyż pół godziny później był wyjazd do Luksoru. Na drogę pobraliśmy zamiast śniadania suchy prowiant. Wyruszyliśmy w stronę Safagi, gdzie tworzył się konwój. W tym miejscu trzeba wspomnieć, że autokary turystyczne nie mogą poruszać się po Egipcie samodzielnie. Muszą one obowiązkowo jeździć w obstawie policji. Wynika to z tego, że na pustyni nie zawsze jest bezpiecznie, a przecież turystyka to obok opłat za korzystanie z Kanału Sueskiego główne źródło dochodu tego kraju. Pracuje w tym sektorze około miliona osób, a kilkakrotnie więcej ma dzięki temu utrzymanie. Władzom zależy więc na bezpieczeństwie turystów. Policja turystyczna jest tu mocno rozbudowana. Praktycznie na każdym skrzyżowaniu widać patrole z długą bronią gotową do strzału i solidne wozy patrolowe. Zaostrzone środki bezpieczeństwa obowiązują nie bez kozery, wszak kilka lat temu (1997) miał miejsce zamach terrorystyczny nieopodal świątyni Hatszepsut, w którym zginęło kilkudziesięciu zagranicznych turystów.
Strona:  « poprzednia  1  [2]  3  4  5  następna »

górapowrót
kursy walutkursy walut
[Źródło: aktualny kurs NBP]