Rowerem przez Alpy
artykuł czytany
13846
razy
Pomysł na wyprawę powstał pod koniec 2003 roku. Jedną z inspiracji była podróż Igora Czajkowskiego zamieszczona w „Świecie na rowerze”. Powoli wyłaniał się plan – przejechać przez kilkanaście alpejskich przełęczy. Oprócz tego punktami obowiązkowymi miały być: Stadion Olimpijski w Monachium, wizyta u rodziny w Biel, przejazd przez Dolomity, wjazd rowerem na Franz-Josefs Hoche, skąd widać Grossglockner i lodowiec Pasterze, zwiedzanie Salzburga. Kilka miesięcy wcześniej zaczynamy trening: bieganie, jazda na rowerze, wbieganie po schodach. Udaje nam się również pozyskać kilku sponsorów. Osiem miesięcy od chwili, kiedy zakiełkowała pierwsza myśl do wyjazdu minęło jak z bicza strzelił i 28 lipca 2004 roku z lekką niepewnością i w sumie z 50-cioma kilogramami bagażu w sakwach, ruszamy zdobywać alpejskie przełęcze. Poniżej relacja z tych niezapomnianych 37 dni.
Uczestnicy
Trasa
Trasa wyprawy przebiegała przez Polskę, Czechy, Niemcy, Szwajcarię, Lichtenstein, Włochy i Austrię. W ciągu 37 dni – między 28.07 a 2.09 2004 r. przejechaliśmy na rowerze w sumie 3460 km.
Ceny
Zakupy i jedzenie. W planach mieliśmy wydatki na jedzenie i zwiedzanie rzędu 7 euro/ os/dzień. W praktyce okazało się, że swobodnie można przeżyć taniej, szczególnie w Czechach, gdzie ceny są podobne do naszych. Uwaga ta nie dotyczy Szwajcarii, gdzie ceny są potwornie (!) wysokie. Gdyby przeliczać na złotówki tamtejsze ceny, to nic nigdzie nie kupilibyśmy i w efekcie pewnie umarlibyśmy z głodu. Zakupy najczęściej robiliśmy w marketach. W Niemczech był to Netto, Norma, albo Lidl i Billa – najtańszy jest chyba Netto, jednak tych marketów nie ma zbyt wiele. W Szwajcarii są trzy sieci: największy Coop, Migros i Denner. Coop jest wszędzie, co jednak nie oznacza że jest najtańszy. Najtaniej jest w Dennerze (udało się nam tam kupić nawet czekoladę po cenach podobnych do polskich), ale są tam w zasadzie tylko podstawowe produkty spożywcze (np. bez warzyw i owoców). W Austrii najtańszy jest chyba Lidl.
Zwiedzanie
W krajach, przez które przejeżdżaliśmy istnieje naprawdę bogactwo miejsc, które warto zwiedzić. My skupiliśmy się w zasadzie na atrakcjach przyrodniczych. Najważniejsze były dla nas oczywiście alpejskie przełęcze drogowe – przejechaliśmy w sumie 16 przełęczy, w tym 11 powyżej 2000 m n. p. m., między innymi Hochtor (2504 m) – Najwyższą przełęcz w Austrii i włoskie Passo dello Stelvio – trzecią, co do wysokości w Alpach (2758 m). Oprócz przełęczy zwiedziliśmy również Park Narodowy Morawskiego Krasu, Szwajcarski Park Narodowy, rezerwat UNESCO Trebonsko, przełom górnego Renu, Rezerwat przyrody St. Petersinsel na jeziorze Bielskim, jezioro bodeńskie i inne górskie jeziora Szwajcarii. Z atrakcji turystycznych na naszej trasie leżało wiele pięknych miast, zaczynając od Czeskich Budziejowic, poprzez Monachium, Vaduz, Zurych, Biel, Berno, Thun, Merano, Bolzano, Cortina d’Ampezzo, Lienz, Salzburg, Linz, i Brno.
Noclegi
Z założenia nie chcieliśmy nocować na polach namiotowych – z racji ograniczonych funduszy. Planowaliśmy spać opisywaną dość szeroko:-) metodą „na gospodarza” i plan ten udał się niemal na całej linii. W ciągu całej wyprawy nocowaliśmy tylko dwa razy na campingu i to w zasadzie był to wybór a nie konieczność. Na całej trasie z wyjątkiem Czech, (chociaż tam też zdarzali się mili ludzie) nie mieliśmy żadnego problemu z rozbiciem namiotu na polu, łące, czy podwórku, a czasem zdarzało się nam nawet spać u jakichś sympatycznych miejscowych w domu, szopie, oborze lub domku letniskowym. Do tego jeszcze niekiedy dostawaliśmy kolację, śniadanie i prowiant na drogę.
Ubezpieczenie
Karta Euro26. Dwie karty Euro26 zasponsorował nam wydawca karty – serdecznie dziękujemy. Dodatkowo mieliśmy ze sobą druki ubezpieczenia E-111 z Narodowego Funduszu Zdrowia, na szczęście nie musieliśmy sprawdzać w praktyce, w jaki sposób z nich korzystać.
Przeczytaj podobne artykuły