Czekoladowa fiesta w Portugalii
artykuł czytany
2716
razy
Miasteczko jest piękne o każdej porze roku bo w klimacie Zachodniej Iberii brak brzydkich pogodowych okresów. I w końcu listopada bugenwille pełne są żywych kwiatów, w maleńkich sadach widać jeszcze ogniki pomarańczy, iglaste drzewa i krzewy towarzyszą większości budynków a dbałość gospodarzy domostw o obejścia godna jest królewskiego grodu. Kręte, wąskie, opadające na dół i pnące się w górę uliczki wabią urokiem pnączy, ornamentyką ram okiennych, odrzwi i zapachami domowej kuchni. Wieczorami z otwartych okien miniaturowych domków słychać nostalgiczne, stonowane brzmienie fado - ukochanej muzyki Portugalczyków.
Sławy temu miejscu w dawnych wiekach przysporzyła niechybnie pewna ciekawa postać. Z hiszpańskiej Sewilli przybyła tu bowiem Josefa de Ayala, pobożna mniszka ale także poetka, myślicielka i malarka. W XVII wieku pozostała w tutejszym klasztorze poświęcając się modlitwie i malarstwu. Jej prace - dzieła religijne, martwe natury i pejzaże - prezentowane są obecnie w miejscowym renesansowym kościółku Santa Maria i w sali miejskiego ratusza. Nazywana od tamtych czasów Josefą de Óbidos obecna jest także w wielu innych miejscach. Jej nazwę nosi skwer, uliczka, hotel w podgrodziu a także restauracja, w której podawane jest wino o jej imieniu.
Całkiem nowym promotorem średniowiecznego grodu jest tajemniczy inicjator Międzynarodowego Festiwalu Czekolady w Óbidos. Ponoć jakiś były mieszkaniec miasta na słodkim biznesie dorobił się fortuny w Stanach Zjednoczonych i część pieniędzy przeznaczył na realizację niebywałego przedsięwzięcia. Pragnąc przedłużyć sezon turystyczny w swoim ukochanym miejscu urodzenia wymyślił organizację jednej z najsłodszych imprez na świecie. Udało mu się to w miejscu nie posiadającym żadnych czekoladowych tradycji. Zmobilizował miejscowe władze, zainteresował światowych potentatów czekoladowej branży, koneserów kulinarnych i biura podróży. W pierwszej połowie listopada tego roku już po raz piąty Óbidos zapachniało czekoladowymi smakołykami. Przez miasteczko przewija się wielotysięczna, barwna i wielojęzyczna rzesza kulinarnych globtroterów, uczestników kilku cukierniczych konkursów, smakoszy, jurorów i rodzin z dziećmi. Przybywają do Óbidos z całego globu, także z Polski. Kiedy u nas przymrozki ogołociły już z liści ostatnie dęby, w maleńkim średniowiecznym grodzie nad Atlantykiem czekolada rozpływa się w temperaturze otoczenia.
A bracing breath of Dalmatia
"Ożywcze tchnienie Dalmacji"
(deserowe czekoladki)
Składniki:
400g gorzkiej czekolady
50g figowej konfitury
50g płatków z migdała
50g zmiażdżonych orzechów włoskich
70g miodu leśnego
50ml travaricy /dalmatyńska ziołowa nalewka na bazie rakiji/
Wykonanie:
Roztopić czekoladę.
Część czekolady wlać do foremek napełniając je do połowy.
Podczas gdy czekolada tężeje, w każdej foremce zrobić na jej powierzchni małe wgłębienie.
Wypełnić każde wgłębienie odrobiną figowej konfitury i kilkoma kroplami travaricy /może być ziołowa polska wódka/.
Przykryć wgłębienia dwoma płatkami migdałów.
W naczyniu wymieszać resztę płynnej czekolady, miód i orzechy.
Powstałą masą uzupełnić każdą foremkę.
Podawać gdy czekoladki zastygną.
Ewentualne zamienniki:
- zamiast travaricy można użyć polskiej wódki Herbowej
- zamiast dżemu z fig może być dżem morelowy lub brzoskwiniowy
- zamiast miodu leśnego inny miód płynny i klarowny
Przeczytaj podobne artykułyfotoreportaż