podróże, wyprawy, relacje
ARTYKUŁYKRAJEGALERIEAKTUALNOŚCIPATRONATYTAPETYPROGRAM TVFORUMKSIEGARNIABILETY LOTNICZE
Geozeta.pl » Spis artykułów » Europa » Nie tylko dingacz i langusty
reklama
Wilhelm Karud
zmień font:
Nie tylko dingacz i langusty
artykuł czytany 3219 razy
Melchior Wańkowicz, niezmiernie ciekawy świata reporter i gawędziarz, poświęcił opisom Chorwacji wiele miejsca w swoich podróżniczych dziennikach. Jednego razu zdarzyło mu się witać dalmatyński brzeg od strony Adriatyku. Uczestnicząc w 1936r w dziewiczym rejsie Batorego płynął z Triestu do Dubrownika i już z daleka zachwycał się bielą brzegu, widokiem setek wysp i wysepek, mnóstwem skał i raf. Nazwał miasto: jedno cudo rzezane w kamieniu, księga wieków, rozwarta pod pióropuszami palm nad błękitnym morzem. Już będąc na lądzie pasażerowie Batorego cieszyli się, że z tubylcami mogą rozmawiać bez tłumaczy. Smakowali langusty i świetne rybki złoto-różowe a nade wszystko byli pod wrażeniem degustacji dingacza - doskonałego miejscowego czerwonego wina.
Być może kilka tysięcy lat wcześniej inny statek pruł wody Adriatyku w odwrotnym kierunku. Według starogreckich przekazów to właśnie w tym zakątku Morza Śródziemnego chrobrzy Argonauci poszukiwali złotego runa. Według tych legend ich korab dotarł ponoć aż do Istrii a opisywane Polai to niechybnie dzisiejsza Pula. Odkąd człowiek po raz pierwszy odważył się wykorzystywać morze do przemieszczania się, cały obszar śródziemnomorskiego akwenu pulsował żeglarskim życiem. Najpierw nieznane nam ludy prehistoryczne próbowały wodować swe pierwsze prymitywne tratwy. Potem Fenicjanie, Kartagińczycy, Grecy, Ilirowie i setki innych, bezimiennych często, starożytnych plemion penetrowało obszar pomiędzy dzisiejszą Hiszpanią a Bliskim Wschodem. Średniowiecze zapisało następne karty żeglarskiej epopei wiosłami Portugalczyków, Arabów, weneckich dożów i dubrownickich kupców - a Adriatyk należał do miejsc najbardziej ruchliwych. Wielu możnych na przestrzeni ostatnich dwóch tysięcy lat lokowało swe letnie siedziby wzdłuż jego baśniowych brzegów. Wszystkie kultury minionych wieków zostawiły tu więc swe ślady i to one między innymi stanowią o wyjątkowo bogatych krajoznawczych walorach całego regionu.
Chorwacja zawsze leżała na styku kultur. Tu Wschód graniczył z Zachodem, krąg północny i środkowoeuropejski zahaczał o południowo-śródziemnomorski a kościoły zaczynały ustępować miejsca cerkwiom i meczetom. Słowianie od czasów wędrówki ludów i przez całe następne stulecia otoczeni byli tu całkowicie innymi żywiołami - włoskim, węgierskim, albańskim i greckim. To nie przeszkodziło Chorwatom w budowaniu swej państwowości - od IX do XII wieku istnieli już jako księstwo a następnie królestwo samodzielne i suwerenne. Pierwszy władca, książę Trpimir, utrzymywał kontakt z papieżem a król Zvonimir z końca XI stulecia prowadził dyplomację z wieloma europejskimi władcami. Przez następne wieki Chorwacja utrzymywała swą państwowość, choć pod berłem węgierskich i austriackich dynastii, a pełną suwerenność osiągnęła w 1990 roku.
Od kilku dni jestem na dalmatyńskim wybrzeżu. Początek czerwca to niezłe warunki do pogodzenia wypoczynku z aktywną turystyką. Nie zwiedzę prawie sześćdziesięciu tysiącletnich kamiennych kościółków rozsianych wzdłuż adriatyckich brzegów Chorwacji ale kilka ważnych miejsc już udało mi się spenetrować. Monumentalny pałac Dioklecjana z IV wieku, przebudowany na miasto średniowieczne w Splicie obejrzałem przedwczoraj. Wczorajszy wieczór minął pod znakiem następnych rzymskich pozostałości, tym razem w Puli. Wspaniale zachowany Amfiteatr, łuk Sergiusza i świątynia Augusta uczyniły to istryjskie miasto mekką wielbicieli starożytnej architektury. Wypad do Zagrzebia i dwudniowy pobyt w Dubrowniku zostawiam na potem a dziś od rana smakuję bizantyjski urok Poreča - przed południem było pochmurno, więc mozaiki w bazylice Eufrazego pójdę pooglądać jeszcze raz.
Poreč, kiedyś bogata rzymska kolonia Julia Parentium znany jest głównie z bazyliki Eufrazego /Eufrasian, Eufrazije/ - biskup o tym imieniu wybudował ją w połowie VI wieku. Obiekt należy do najznamienitszych zabytków sztuki wczesnobizantyjskiej a znajdujące się w jego wnętrzu mozaiki porównywane są do tych z Rawenny. Sama trzynawowa bazylika jest imponująca swymi osiemnastoma kolumnami o rzeźbionych kapitelach, bogato zdobionym atrium i ośmiokątnym baptysterium. Barwa, połysk i fantazja, z jaką wykonano mozaiki, stawiają je w rzędzie zabytków najwyższej klasy a Poreč zyskuje popularność wśród turystów szukających w Chorwacji nie tylko słońca i wina ...
Półwysep Istria jest jedną z kilku historycznych żupanii a zarazem turystycznym regionem Chorwacji. Dla Polaków stanowi najbliższy punkt kontaktu z Morzem Śródziemnym bo to tutaj, po kilkunastu godzinach jazdy samochodem możemy oddać swe ciało wpływom ozdrowieńczego klimatu. To tu możemy nasycić naszego wrażliwego ducha tajemniczym powiewem dziejów starożytności i średniowiecza, pysznym tchnieniem orientu i otwartością serc południowych Słowian. Słońce, które świeci na Istrii niemal 3000 godzin w ciągu roku nie czyni naszej skórze takich szkód, jak to w Grecji, na Cyprze czy w Andaluzji. Upalny klimat Półwyspu łagodzony jest świeżymi wietrzykami z gór interioru a bujna zieleń wybrzeża styka się miejscami z falami Adriatyku. Plaża w Poreču to często po prostu trawnik z rzadka porośnięty niską rozłożystą sosną, parasolowatymi modrzewiami lub dębami. O tym, że jesteśmy w śródziemnomorskiej strefie klimatycznej, przypominają nam od czasu do czasu pióropusze palm przy podjazdach do eleganckich hoteli, kwitnące migdałowce, bambusy, oliwne gaje a nawet pnącza kiwi. I oto przed chwilą, Borislava, właścicielka pensjonatu, w którym goszczę, ostrzega mnie przed natarczywością trzmieli buszujących w gęstwinie tych krzewów. Przełom maja i czerwca to okres kwitnienia kiwi.
Robiąc przerwę w pisaniu degustuję wino domowe. Okazuje się, że oprócz wspomnianego wcześniej dingacza, piwnice miejscowych gazdów chronią niesamowitą ilość innych, równie sławnych dionizyjskich smaków. Są więc czerwone: opolo, merlot, plavanac. I białe: malwazija, kujundzusza, muszkat. Zdaniem wielu archeologów wino jest tak stare jak znane nam cywilizacje. Winorośl była najpewniej jedną z pierwszych uprawianych przez człowieka roślin a początkami sięga 4 tysięcy lat przed Chrystusem. Dość zgodnie sądzi się, że ojczyzną tego romantycznego napoju jest rejon Kaukazu choć pierwsze wzmianki o nim pojawiły się kilkanaście stuleci później w piśmiennictwie starożytnej Mezopotamii. Do rozpowszechnienia trunku w całym basenie Morza Śródziemnego przyczyniły się żeglarskie narody Fenicjan, Greków i Rzymian. Od tysiącleci więc opiewano napój w literaturze wielu nacji, w pieśniach i innych ustnych przekazach. Ponadto Chorwaci twierdzą, że dębowa beczka na wino to bezspornie ich wynalazek, podobnie zresztą jak krawat czy wieczne pióro. Interesując się przez jakiś czas fascynującą wiedzą z zakresu enologii doszedłem jednak do wniosku, że wychowany na Północy, w krainie żyta i kartofli, nie mam prawa rozpisywać się więcej na temat win. No, chyba, że zdołam utrzymać w ręku pióro po tym, co właśnie niesie Borislava.
Strona:  [1]  2  3  następna »

górapowrót
kursy walutkursy walut
[Źródło: aktualny kurs NBP]