podróże, wyprawy, relacje
ARTYKUŁYKRAJEGALERIEAKTUALNOŚCIPATRONATYTAPETYPROGRAM TVFORUMKSIEGARNIABILETY LOTNICZE
Geozeta.pl » Spis artykułów » Europa » Mamałyga z sałamachą
reklama
Wilhelm Karud
zmień font:
Mamałyga z sałamachą
artykuł czytany 9082 razy
* * *
Rybna cziorba nie całkiem po mołdawsku.

Składniki:
- kilogram drobnych ryb słodkowodnych różnych gatunków,
- głowa większej ryby /karp, leszcz, szczupak/, jej płetwy i ogony,
- sporej wielkości cebula,
- duża marchew,
- średniej wielkości korzeń pietruszki,
- 2 stołowe łyżki ryżu,
- szklanka zakwasu lub płynu z kiszonej kapusty /lub łyżka soku z cytryny/,
- łyżka przecieru pomidorowego, sól, pieprz, ostra mielona papryka, kilka zmiażdżonych nasion kolendry, natka pietruszki,
- 2 litry wody,

Wykonanie:

Pokrojone w grube słupki warzywa wrzucamy do garnka z dwoma litrami lekko osolonej wody. Głowę, płetwy i ogony po oczyszczeniu także wkładamy do garnka i całość gotujemy około 30 minut. Usuwamy następnie pianę i przecedzamy wywar. Teraz wkładamy do niego dobrze oczyszczone z ości i wymyte kawałki ryb oraz opłukany i moczony wcześniej ryż, gotując następne 30 minut i zbierając gromadzącą się pianę. Kilka minut przed końcem gotowania - sygnałem niech będzie miękkość ryżu - do zupy dodajemy zakwas, pomidorowy przecier i przyprawy. Posiekaną natkę najlepiej podać osobno do indywidualnego wykorzystania przy stole. Moim pomysłem jest zrobienie purée z wyjętych w międzyczasie kawałków najbardziej rozgotowującej się ryby i dodanie go z powrotem do zupy. Otrzymuje ona konsystencję zupy - kremu i w tym przypadku można zrezygnować z ryżu. Elementy twardszej ryby można jedynie pokroić w foremne kawałki i przed podaniem zupy ułożyć je na 4-6 głębokich talerzach, tyle bowiem porcji przewiduje proponowany przepis. SMACZNEGO!
* * *
Giena i Rimma nie piją alkoholu, co absolutnie przeczy popularnej postsowieckiej anegdocie, według której w tych stronach tylko słupy telegraficzne nie piją. Nie chcąc jednak być wyjątkiem potwierdzającym zasadę akurat w czasie naszej rybnej biesiady Giena sięga po trzymaną gdzieś od miesięcy butelkę miejscowej grappy - nielegalnie pędzonego destylatu z winogron - i wieczór kończy się nad ranem. Trudno wszak nie powspominać przygód sprzed ćwierćwiecza, kiedy to pewien nieznajomy fascynat mołdawskiego folkloru przypadkowo trafił pod gościnną strzechę Państwa Griebiennikow, mieszkańców kiszyniowskiego przedmieścia. Trudno nie pośmiać się po raz trzydziesty z tego, jak ów przybysz kupował złoto na dachu sklepu jubilerskiego i jak zakopywał je potem w lesie pod rumuńską granicą aby bez potrzeby nie wozić go przez całe Bałkany... . A następna wyprawa na ryby? Na pewno jutro.
Strona:  « poprzednia  1  2  [3] 

górapowrót
podobne artykułyPrzeczytaj podobne artykuły
»  Mołdawia - bliski, daleki kraj
górapowrót
kursy walutkursy walut
[Źródło: aktualny kurs NBP]