podróże, wyprawy, relacje
ARTYKUŁYKRAJEGALERIEAKTUALNOŚCIPATRONATYTAPETYPROGRAM TVFORUMKSIEGARNIABILETY LOTNICZE
Geozeta.pl » Spis artykułów » Azja » Biedny kraj bogatych ludzi
reklama
Sebastian Czech
zmień font:
Biedny kraj bogatych ludzi
Geozeta nr 5
artykuł czytany 39987 razy
- Jesteś z Polski - powtórzył żebrak kiwając mądrze głową - W takim razie daj mi sto taka.
- Dlaczego aż tyle? To przecież dwa i pół dolara.
- Potrzebuję tych pieniędzy. Mam wydatki.
- Nie ma mowy.
- No dobrze, niech będzie pięćdziesiąt.
- Mogę dać ci najwyżej pięć.
- Co ty, żarty sobie robisz? Polska to bogaty kraj.
Po zawziętym targowaniu się człowiek żyjący z ludzkiej dobroci przyjął łaskawie nieduży banknot, chowając go do kieszeni z wyraźnym obrzydzeniem. Zresztą był to dla turysty całkiem niezły interes. Stolica Bangladeszu - Dakka, to drogie miasto, w którym dobrze sytuowani żebracy żądają czasem i kilkuset taka. Rękę po pieniądze wyciągają też rikszarze, urzędnicy oraz kierowcy autobusów dorabiający żebraniem w wolnych chwilach. To, że nie skorzystałeś z ich usług absolutnie cię nie usprawiedliwia. Wręcz działa na twoją niekorzyść. Jeżeli nie pozwalasz człowiekowi zarobić uczciwą pracą paru groszy, to chociaż trochę go dofinansuj.
Bangladesz gości w światowych mediach przeważnie z okazji klęsk żywiołowych regulujących tryb życia jego mieszkańców. Na podstawie doniesień mówiących o tysiącach zabitych i milionach bez dachu nad głową, buduje się obraz kraju cierpiącego na chroniczną biedę, w którym brakuje artykułów pierwszej potrzeby. W stolicy jest jednak wszystko. W prawdzie ceny żywności są tu często wyższe niż w Polsce, gdyż sporo towarów pochodzi z importu, a cła są wręcz zaporowe, jednak ktoś musi przecież je kupować. Gdyby było inaczej, wiele sklepów musiałoby zakończyć swoją działalność. Nie mogą one liczyć wyłącznie na turystów gotowych zapłacić dwadzieścia dolarów za kilogram żółtego sera, gdyż podróżnicy odwiedzający Bangladesz są zjawiskiem sporadycznym.
Wśród 120 milionów mieszkańców kraju można jednak znaleźć klientelę zasobną w pieniądze. W stolicy należy jej szukać w dzielnicy Baridhara czy Banani, gdzie wynajęcie domu oznacza konieczność wydania co najmniej 1500 dolarów miesięcznie. Inną sprawą jest to, że średni miesięczny zarobek Bengalczyka wynosi w zależności od regionu od 35 do 55 dolarów, a wielu ludzi musi przeżyć mając do dyspozycji tylko drobną część tej sumy. Skoro jednak właściciel sprzętu sportowego ma w swojej ofercie plecaki kosztujące w przeliczeniu ok. 200 dolarów za sztukę i twierdzi, że znajduje na nie nabywców, to chyba jasne jest, że w tym biednym kraju ludzie bogaci nie należą do rzadkości. Liczba bengalskich milionerów szacowana jest na cztery tysiące, a po ulicach porusza się około 30 tysięcy drogich samochodów. Drogi - znaczy wart powyżej 50 tysięcy dolarów.
Jednak Bangladesz nie byłby sobą bez biedaków wykorzystujących każdą możliwość zaoszczędzenia paru taka. Transporty warzyw przewożone są do stolicy za grosze na dachach rejsowych autobusów, w piecach pali się mieszanką krowich odchodów, która jest znacznie tańsza od drewna, a lokalne pociągi są prawie niewidoczne spod chmary ludzi okupujących dachy, stopnie i elementy podwozia. Jazda na zewnątrz wagonu jest wprawdzie zabroniona, ale przy tym darmowa. Poza tym służby odpowiedzialne za porządek przymykają na to oko. Podobnie jest z przeładowanymi promami, z których każdego roku kilka idzie na dno.
Życie w Bangladeszu regulowane jest przez klimat pozostający pod wpływem monsunowej cyrkulacji atmosferycznej. Jego cechą charakterystyczną są katastrofalne cyklony i powodowane nimi powodzie występujące po kilkanaście razy rocznie. Katastrofalne powodzie są również wynikiem corocznych przyborów wód w rzekach. Gdy taki przybór zbiegnie się z cyklonem pod wodą znajdzie się od 1/3 do 2/3 powierzchni kraju. Z prowadzonych statystyk wynika, że katastrofy te powodują śmierć średnio 20 tysięcy osób rocznie, a w rekordowych latach 1970 i 1991 nawet po około 300 tysięcy. Do tego należy dodać miliony ludzi bez dachu nad głową, zalane pola uprawne i fakt, że 55 procent populacji cierpi na niedożywienie, a 70 procent nie umie czytać ani pisać.
Lekiem na naturalne klęski mogłaby być jedynie zmiana położenia geograficznego, gdyż Bangladesz działa jak lejek skupiający wiatry monsunowe wiejące ze stożkowo ukształtowanej Zatoki Bengalskiej - ciepłego morza stanowiącego wylęgarnie cyklonów. Także liczne rzeki (Bangladesz to wszak jedna wielka delta) niosą ze sobą miliony ton mułu zwiększającego groźbę powodzi.
Strona:  [1]  2  następna »

górapowrót
podobne artykułyPrzeczytaj podobne artykuły
»  Bengalski „turystyczny raj”
górapowrót
kursy walutkursy walut
[Źródło: aktualny kurs NBP]