podróże, wyprawy, relacje
ARTYKUŁYKRAJEGALERIEAKTUALNOŚCIPATRONATYTAPETYPROGRAM TVFORUMKSIEGARNIABILETY LOTNICZE
Geozeta.pl » Spis artykułów » Ameryka Południowa » 3 szczyty. 1 człowiek w 1 miesiąc
reklama
Tomek Kowalski
zmień font:
3 szczyty. 1 człowiek w 1 miesiąc
artykuł czytany 912 razy

Aconcagua 6962 m n.p.m.

Luty 2007 rok. Na plecach mam ponad 40kg plecak. Do basecampu została mi może godzina drogi, ale nie mam już w ogóle energi żeby się ruszyć. Zjadłem ostatnią tabliczke czekolady, skonczył się ostatni łyk z 5 litrów wody które ze sobą miałem. Ide już od 11 godzin… W końcu udaje mi się dojść. Jest Basecamp Plaza de Mulas! teraz mogę tu odpoczać ze 3, 4 dni i ruszam wyżej. Jeszcze tylko badanie u lekarza i odpoczynek.
Lekarz stwierdza obrzęk płuc. Ta informacja przygniata mnie do ziemi bardziej niż najcięższy plecak. Nazajutrz mam zlecieć helikopterem na dół. Lekarz mówi, że mogę podejść 200m wyżej i umrzeć... Powodem jest zbyt duży wysiłek na tej wysokości i za szybkie tempo podchodzenia. Pozbawia mnie to złudzeń o zdobyciu szczytu. Przestaje wierzyć, że w ogóle nadaje się w góry wysokie skoro na 4500 m n.p.m. dostaję obrzęku płuc.
Styczeń 2009 rok. Jestem u wylotu doliny Vacas. Znowu sam, bez mułów, bez przewodnika czy jakiejkolwiek pomocy. Na plecach na szczęscie mam tylko 30kg, ale trenowałem i przygotowywałem się od pół roku. Wiem, że teraz mam większe doświadczenie i większą szanse w wejściu na szczyt.
Aconcagua jest najwyższym szczytem Ameryki Południowej i najwyższym poza Himalajami wierzchołkiem na ziemi. Dzięki temu jest góra niezwykle popularną. Przy dobrej pogodzie, szczyt zdobywa dziennie od kilkunastu do kilkudziesięciu osób i dwa raz więcej schodzi z góry bez sukcesu. Kilka osób w sezonie ginie na zboczach góry. Problemem nie jest techniczna wspinaczka, której na Aconcagule nie ma lecz brak tlenu na tej wysokości i niezwykle zmienna pogoda. Przy tak niskim ciśnieniu i poziomie tlenu, organizm ludzki potrzebuje kilkunastu dni na „przyzwyczajenie się” do takich warunków. Ile dni to cecha zupełnie indywidualna.
Mnie cała akcja górska zajęła 13 dni. Miałem szczęście, gdyż pogoda poprawiła się w trakcie mojej wspinaczki i po tygodniu w którym nikt nie wszedł na szczyt nastąpił okres wypogodzenia. Gdy Aconcague widzi się ze szlaku wydaje się blisko, a ostaniego dnia wręcz na wyciągniecie ręki. Tymczasem człowiek nie jest w stanie iść szybko. Pod szczytem 10 kroków to maksimum na co było mnie stać. Potem długi odpoczynek i kolejne 10 kroków. Na szczycie byłem pierwszy tego dnia. Uczucie porównywalne tylko z przekroczeniem mety maratonu. Tyle, że maraton trwa 3 -4 godziny, a wejście na szczyt prawie 2 tygodnie. Samotnie, w tym stylu i tą trasą było to dopiero drugie polskie wejście.
Wiele zostało już napisane i powiedziane o Aconcagua. Dla mnie zdobycie tej góry było rodzajem porachunku, odbicia sobie niepowodzenia z przed 2 lat. Tym razem moim głównym celem była inna góra. Ojos del Salado, najwyższy wulkam na świecie i drugi co do wysokości szczyt Ameryki Południowej.

04.02.09 - Ojos del Salado 6885 m n.p.m.

Ktoś mi napisał, że po wejściu na Aconcagua zdobycie Ojos to tylko formalność. Nie prawda. Wejście było zupełnie nie formalne.W dodatku mam wrażenie, że byłem zupełnie nie proszonym gościem. Od samego początku do końca PRZYGODA nie odstępowała mnie na krok. Tak nazwałem te siłe, żeby miała bardziej pozytywny charakter. Najpierw 7 godzin bezowocnego czekania na stopa. Biorę taksówkę, na szczęście taniej. Taniej, ale psuje się 20km przed startem szlaku. Po naprawie udaje się dojechać. Godzina 20:00, ja stoję na drodze do nikąd, a moja trasa zaczyna się 10km marszem przez piasek, droga którą normalnie wyprawy przemierzają samochodami terenowymi. Wiatr. Od początku do końca w twarz. Nawet w drodze powrotnej. Wiatr tej nocy ledwo daje mi rozbić namiot. Wiatr przewraca kuchenkę z wrzątkiem, wiatr wciska kurz w oczy, wiatr pod szczytem przewiewa do szpiku. W końcu się do niego przyzwyczaiłem.
Strona:  [1]  2  następna »

górapowrót
podobne artykułyPrzeczytaj podobne artykuły
»  Z wizytą u Jorge
»  Andy'2005 - W Krainie Kondorów
»  Aucanquilcha cz. I
»  4 x A - Ameryka, Argentyna, Andy, Aconcagua 2008
fotoreportażfotoreportaż
» Patagonia - Maciek Sawicki
wyróżniona galeria
» Buenos Aires, Colonia, Ushuaia - Maciek Sawicki
wyróżniona galeria
» Mercedario - Marek Bytom
» Aconcagua - Marek Bytom
górapowrót
kursy walutkursy walut
[Źródło: aktualny kurs NBP]
ZDJĘCIA