Góry pełne wody
artykuł czytany
4853
razy
W czasach kiedy wyjazd z Polski był utrudniony wielu wybierało się do Bułgarii, aby tam rozkoszować się ciepłą wodą i gorącym słońcem czarnomorskich plaż. Do dziś kraj ten kojarzy się większości Polaków jedynie z tymi miejscami i lenistwem.
My jednak za cel naszego wyjazdu obraliśmy leżące na zachodzie Bułgarii, położone kilkadziesiąt kilometrów na południe od Sofii góry Riła z najwyższym szczytem Europy Środkowej leżącym między Alpami i Kaukazem - Musałą (2925 m n.p.m.)
Riła jest to stary masyw górski o charakterze zrębowym zbudowany ze skał metamorficznych oraz granitu rilskiego. Powstał on w wyniku fałdowań hercyńskich i towarzyszących im potężnych pęknięć tektonicznych około 300 mln lat temu. Od tamtej pory był on niszczony przez erozję rzeczną i istniejące tu w czwartorzędzie lodowce, które nadały mu alpejski charakter.
Sama nazwa gór wywodzi się z języka trackiego i oznacza góry pełne wody. I rzeczywiście woda jest tu spotykana na każdym kroku jako liczne strumienie dające początki dużym bułgarskim rzekom Maricy, Mescie i Strumie oraz występujące w dużej liczbie jeziora tworzące często malowniczo grupy.
Góry te mimo swojej wysokości i przeszłości nie należą do trudnych i swoim charakterem przypominają bardziej polskie Bieszczady z Połoninami, niż góry o charakterze alpejskim.
Naszą podróż przez Riłę rozpoczęliśmy w położonym na wschodnim obrzeżu gór mieście Kostenec do, którego dojechaliśmy koleją z Sofii. Góry przywitały nas jednak mało gościnnie deszczem, który jak się okazało później miał nam towarzyszyć przez kilka pierwszych dni wędrówki.
Posuwając się w głąb gór mijaliśmy wiele urokliwych miejsc i co nas zaskoczyło nieczynne schroniska mimo trwającego już sezonu (jedno z nich było spalone, w drugim nie było obsługi). Po kilku dniach zeszliśmy do miejscowości Borovec, aby uzupełnić zapasy i odpocząć przed podejściem pod Musałę Droga na szczyt wiodła doliną początkowo wśród bujnych lasów, które jednak szybko zostały zastąpione przez hale. Musała jak i otaczające ją szczyty (z których 4 maja powyżej 2700 m n.p.m.) tworzą ścianę skalną wyraźnie wznoszącą się nad dno doliny. Początkowo pogoda nam sprzyjała, lecz im bliżej celu tym pojawiały się coraz gęstsze chmury, które w końcu całkowicie zasłoniły nam widok. Wejście na szczyt ze schroniska położonego w dolinie zajęło nam kilka godzin.. Po krótkim odpoczynku przy znajdującym się na szczycie obserwatorium meteorologicznym ruszyliśmy w dalsza drogę. Początkowo poruszaliśmy się grzbietami, z których rozciągały się rozległe widoki na sąsiednie pasma m.in. góry Pirin i Rodopy. Aż wreszcie dotarliśmy do jednego z najważniejszych bułgarskich zabytków wpisanego na listę światowego dziedzictwa - Rilskiego Monastyru. Po spędzeniu w nim nocy i dokładnym obejrzeniu rozpoczęliśmy ostatni etap wędrówki. Po wejściu na przełęcz znajdującą się nad klasztorem, gdzie spędziliśmy noc w namiocie (mimo, że Riła jest parkiem narodowym rozbicie się z namiotem nie jest żadnym problemem) ruszyliśmy dalej aż do miasta Dupnica, gdzie wsiedliśmy do pociągu i udaliśmy się w drogę powrotną do Polski.
Przeczytaj podobne artykułyfotoreportaż