Machu Picchu
artykuł czytany
21352
razy
Jednym z najpiękniejszych miejsc na świecie jest tajemnicze miasto Machu Picchu w Peru. Oglądając je na fotografiach, miałam wrażenie, że człowiek stojący za aparatem użył jakichś upiększających trików. Gdy ujrzałam miasto na własne oczy, zrozumiałam, że żadna kamera, żaden aparat nie oddają jego rzeczywistego majestatu, koloru, blasku i dostojeństwa.
Do Machu Picchu jechaliśmy z dawnej stolicy Inków - Cuzco turystycznym pociągiem. Można było wybrać mniej komfortową i tańszą jazdę, w zwykłym składzie, jednak wtedy droga z czterech wydłużyłaby się do pięciu, sześciu godzin. Sam wyjazd z miasta był dla nas dość zaskakujący. Pociąg musi pokonać otaczające Cuzco wysokie góry. Wznosi się więc coraz wyżej zygzakiem to jadąc do przodu, to do tyłu. Wreszcie, gdy minie naturalną przeszkodę, tory prowadzą do pięknej, żyznej doliny. Patrzyliśmy z zachwytem na pola tarasowe, góry, niejednokrotnie pokryte wiecznym śniegiem, rwące potoki. Najpiękniejsze widoki rozpoczęły się, gdy Urubamba, święta rzeka Inków, z małego strumyczka przemieniła się w dużą rzekę z ogromną siłą atakującą napotkane głazy. Cóż może być wspanialszego - cudne widoki, cicho sącząca się z głośników peruwiańska muzyka, gorąca wzmacniająca herbata z liści koki...
Gdy pociąg zatrzymywał się na stacjach, natychmiast do okien podbiegały Keczuanki ze swymi towarami. Aż w oczach się mieniło od kolorowych, ręcznie tkanych pledów, gobelinów, toreb. Można było również zakosztować indiańskich przysmaków: chocllos - gorące kaczany kukurydzy, tamales - kukurydziane ciasto na słodko lub pikantnie, a nawet świeżo upieczonych anticuchos - szaszłyków z serc wołowych.
Wysiedliśmy na stacji Puente Riunas. Jeszcze tylko 20 minut ostrego podjazdu pod górę wygodnym autobusem i zobaczymy cel naszej podróży. Droga wiła się pod stromą górę zygzakiem. Niekiedy wydawało się, że autobus zaraz spadnie w przepaść niezdolny do wyminięcia pojazdu nadjeżdżającego z góry. Wreszcie stanęliśmy na parkingu, z którego tylko kilkadziesiąt metrów do tajemniczego miasta.
To, co zobaczyłam przeszło moje wszelkie oczekiwania. Nigdy wcześniej nie widziałam takiej zieleni, takich gór i miasta, które przez cztery wieki czekały na swego odkrywcę. Zapewne tak samo oczarowany był w 1911 roku amerykański archeolog Hiram Bongham, gdy jako pierwszy biały ujrzał prawie nie zniszczone miasto wśród porastającej góry dżungli. Jak to się stało, że mimo wielu trzęsień ziemi budowle przetrwały setki lat, do dziś nie wiadomo. Bingham stwierdził, że w momencie, w którym ujrzał miasto, wystarczyło tylko domy przykryć dachami, wykarczować dżunglę i miejscowość położoną 400 m powyżej Urubamby, można by szybko ponownie zasiedlić, tym bardziej, że wody jest tam pod dostatkiem. W tym czasie w ukrytym mieście zamieszkiwały zaledwie dwie rodziny indiańskie.
Hiram Bingham sądził, że odkrył legendarne miasto Vilca-bamba, gdzie w 1536 r. obwarował się powstańczy oddział Inków po wypędzeniu przez Hiszpanów pod wodzą Pizzarra ostatniego króla inkaskiego ze stolicy w Cuzco. Po dokładnych badaniach tezę tę obalono. Ponieważ miastu znalezionemu przez Binghama nie można było przyporządkować żadnej nazwy, otrzymało ono imię sąsiedniej góry. Machu Picchu znaczy “stara góra”.
Osiedle o powierzchni 5 km kw., położone na trudno dostępnym grzbiecie Andów, z trzech stron otacza Urubamba, od czwartej zaś osłania je góra Huayana Picchu. Jego położenie sprawiło, że nigdy nie trafili tu hiszpańscy zdobywcy.
Naukowcy całego świata zadają sobie od lat pytanie: kto mieszkał i dlaczego tak nagle opuścił to piękne miejsce. Prawdopodobnie ukryte miasto wybudowano w XV wieku, a opuszczono je w 1535r. Być może było ono przez pewien czas duchowym i gospodarczym ośrodkiem państwa Inków. Jak sądzą historycy, należało do dziewiątego władcy Inków - Pachacutiego. Według archeologów nie mieszkało tu nigdy więcej niż 1000 osób. Odkryte szkielety sugerują, że populacja kobiet była 10 razy liczniejsza niż mężczyzn. Fakt ten zdaje się potwierdzać tezę, że Machu Picchu stanowiło ważny ośrodek inkaskiego kultu Słońca, a znalezione kobiece kości pochodziły prawdopodobnie od dziewic - ofiar rytuału.
Przeczytaj podobne artykułyfotoreportaż