podróże, wyprawy, relacje
ARTYKUŁYKRAJEGALERIEAKTUALNOŚCIPATRONATYTAPETYPROGRAM TVFORUMKSIEGARNIABILETY LOTNICZE
Geozeta.pl » Spis artykułów » Europa » Albania – kraina kontrastów
reklama
Mateusz O.
zmień font:
Albania – kraina kontrastów
artykuł czytany 9558 razy
Albania to miejsce, wokół którego krąży masa stereotypów oraz mitów. Nic dziwnego w końcu kraj był zamknięty na turystykę i kontakty międzynarodowe przez wiele lat. Ja postaram się obalić w/w zastrzeżenia i zachęcić do odwiedzenia tego regionu.
Wiele osób uważa Albanię za kraj dziki. Państwo to nie utrzymywało kontaktów z nikim, zerwał kontakty nawet z komunistycznymi Chinami. Jednak naprawdę jest to miejsce urokliwe, bardzo gościnne, otwarte i bezpieczne. W którym kraju znajdziecie bazary, na których policja obserwuje turystów by nic im nie zginęło. Sam byłem przykładem udając się na pocztę w Tiranie przez bazar pełen telefonów komórkowych obserwowało mnie 5 policjantów, aby nic mi nie zginęło. Ludzie są bardzo przyjaźni i nastawieni pozytywnie. W Kruji jedna z handlujących kobiet widząc zmęczonych turystów zaoferowała nam wodę. Ludzie są chętni kontaktów, sami zaczynają rozmowę aby zbliżyć się do Europy, z którą niegdyś nie miała w ogóle kontaktu.
Naszą podróż po Albanii rozpoczęliśmy w miejscowości Szkodra nad jeziorem Szkoderskim na północy kraju. Droga prowadząca do centrum miasta przebiegała przez okoliczne slumsy, w których można było zaobserwować lokalną biedotę. Biegające między samochodami i autokarami dzieci często rzucające w samochody i autokary kamieniami to dość niecodzienny widok dla turysty. Dzielnice biedoty kończy drewniany most kołyszący się pod autokarem. W mieście zwiedziliśmy kilka lokalnych zabytków m.in. katedrę katolicką, meczet, dzielnicę włoską. Najbardziej jednak uwagę przykuwały zaniedbane, momentami rozpadające się domy przy głównej ulicy oraz dzieci biegające za turystami prosząc o pieniądze. Miasto w chwili obecnej przechodzi renowację co można zaobserwować oglądając rozkopane reprezentacyjne ulice. Bez wątpienia najczęściej oglądanym zabytkiem jest twierdza Rozafa widniejąca na szczycie góry. Zatrzymując się tam natchnęliśmy się na 2 dzieci ciągających turystów za ręce i proszących o pieniądze. Dzieci bez skrupułów wchodziły na siłę do autokaru z nadzieją otrzymania kilku leke. Szkodra to miejsce, które wielu z nas przeraziło. Zastanawialiśmy się „Co będzie dalej?”. Na szczęście reszta Albanii nie serwuje już „takich atrakcji” wręcz przeciwnie jest bardzo przyjazna, gościnna i bezpieczna. Kolejnym punktem na trasie było mauzoleum słynnego albańskiego bohatera tj. Skanderbega w miejscowości Lezha. Niestety było już nieczynne. Jednak chcąc zobaczyć hełm Skanderbega każdy z nas zaglądał przez otwory w drzwiach próbując zrobić zdjęcie. Na zakończenie dnia odwiedziliśmy przepiękne zawieszone u stóp wysokich gór miejscowość Kruja również związaną z w/w bohaterem. W tym urokliwym mieście, które było niegdyś stolicą kraju urodził się wspomniany już Skanderbeg. Miejsce to nazywane „albański Kraków” słynie z zachwycającego i świetnie zachowanego zamku. W okolicach można przespacerować się urokliwymi uliczkami przy okolicznych murach. Przed zamkiem widnieje turecki bazar gdzie można tanio kupić słynny na całą Albanię koniak Skanderbeg. Sprzedawcy słysząc język polski podchodzą mówiąc w Naszym ojczystym języku „dobry koniak 2 Euro” lub zabawne teksty również po polsku. Bazar pełen jest pamiątek z Albanii m.in. szaliki, czapki, krawaty, koszulki z napisem Albania oraz wiele innych pamiątek od popielniczek czy stojaków na długopisy w kształcie bunkra których w Albanii jest ponad 300 000 po lokalnie wyrabiane dywany w niewygórowanej cenie.
Pierwszą noc na terenie kraju spędziliśmy w niedaleko położonej Tiranie. Zamieszkaliśmy w samym centrum miasta przy placu Skanderbega. Miejsce robiące fenomenalne wrażenie w nocy dzięki wspaniałemu oświetleniu w dzień nie wzbudza zachwytu. Warto przejść się po ulicach by zapoznać się z lokalną zabudową oraz tradycjami panującymi w kraju. Kilka tygodni przed wyjazdem czytając opinie o Tiranie na jednym z portali podróżniczych zwróciłem uwagę na dworzec kolejowy. Napisano tam, że na peronie wisi zerwana deska, a na niej farbą napisany rozkład jazdy. Wiczorem postanowiliśmy się wybrać na w/w dworzec i sprawdzić jak wygląda dzisiaj to miejsce. Ku naszemu zaskoczeniu dworzec został już odremontowany. Co jest dowodem na szybki rozwój Albanii w ostatnim czasie. Innym przykładem są dobrej jakości drogi. Przed wyjazdem słyszałem mnóstwo „legend” na temat dróg w tym kraju. Okazało się, że w większości posiadają oni lepsze drogi przelotowe niż Polska.
Durres czyli nadmorski kurort Tirany. Słynący przede wszystkim z rzymskich zabytków m.in. amfiteatru oraz malowniczej dzielnicy portowej. W mieście odnajdziemy wiele klimatycznych knajpek, w których można miło spędzić popołudnie. Głównym celem drugiego dnia był Berat, czyli „miasto 1000 okien” usytuowane u stóp łańcucha górskiego Tomorri. Od 2008 r. wpisane jest na listę UNESCO. Zadziwiające urokliwe miasto. Polecam stanowczo spacery bocznymi uliczkami między fenomenalną bałkańską zabudową oraz wycieczkę na górującą nad miastem twierdzę. Drugim ważnym miejscem był kompleks antyczny Apollonia usytuowany w okolicy miasta Fier. Należy pamiętać, że jest to jedno z największych miast antycznych w tej części wybrzeża Adriatyku założone przez Greków w 588 r. p.n.e. Kolejnym miejscem na naszej trasie był klasztor Ardenice . Usytuowany na górze klasztor zachwycający barwnymi freskami przetrwał albański komunizm, ponieważ przekształcono go na muzeum i hotel. Dzisiaj może cieszyć się sławą jednego z najlepiej zachowanych miejsc sakralnych w tej części kraju. Nocleg tego dnia mieliśmy zaplanowany w Gjirokaster tj. kamiennym mieście. Tutaj zaczęły się „schody”, ponieważ drogi w Albanii są cały czas w budowie. Odcinek przed miejscem docelowym nie został ukończony, co spowodowało, że 70 km pokonywaliśmy ok. 4-5 h. Następnego dnia, gdy wybraliśmy się na starówkę każdy zapomniał o tej męczącej kilku godzinnej podróży. Piękna starówka pełna uroczych budynków z olbrzymimi podwójnymi łukami sklepień oraz dachami pokrytymi płytami z kamiennych łupków robi zadziwiające wrażenie. Najlepiej widoczne jest to z murów twierdzy górującej nad miastem. Widać setki dachów ułożonych z kamienia „jeden na drugim” a wokoło wysokie pasma górskie, które dodają uroku temu miejscu. W twierdzy mieści się m.in. największe w Albanii muzeum zbrojenia, cele więzienne itd. Trudy podróży do „kamiennego miasta” wynagrodzono nam wycieczką do kurortu morskiego Saranda, z którego wyłania się przepiękny widok na wyspę Korfu. Miejscowość usytuowana niedaleko granicy greckiej jest terenem „spornym”. Nie występują tam żadne konflikty, lecz w większości tereny te zamieszkiwane są przez Greków. Grecja uważa, że część Albanii do końcówki wyspy Korfu powinna należeć do nich. Saranda to miejscowość turystyczna, w której nie ma, żadnych zabytków. Znajduje się tam pełno restauracji, knajpek czy tawern oraz jedno z większych kąpielisk nadmorskich. Plaża w Sarandzie daje wiele do myślenia. Woda pełna piany, glonów i śmieci nie zachęca do kąpieli. Po krótkim odpoczynku w Sarandzie warto wybrać się do Butrinti, które znajduje się w okolicy tego miasta. Wąska droga utrudnia troszkę przejazd, ale miejsce jest warte odwiedzenia. To piękny kompleks antyczny usytuowany na nizinie otoczonej łańcuchem, górskim wpisany na listę UNESCO. Ostatnim miejscem na naszej trasie w Albanii był przemysłowy, ale za to urokliwy Elbasan. Region, w którym wydobywana jest ropa naftowa, co łatwo zaobserwować podróżując przez tamte okolice. Niestety skutki niedbałości też są widoczne. Koryta rzeczne wypełnia spływająca ropa. Elbasan znane było niegdyś dzięki hucie stali. Dzisiaj miasto znane jest dzięki pozostałością murów obronnych oraz urokliwym zacisznym uliczkom, w których łatwo się pogubić.

górapowrót
kursy walutkursy walut
[Źródło: aktualny kurs NBP]
ZDJĘCIA