W poszukiwaniu zimy
artykuł czytany
1670
razy
Po powrocie do wioski zjedliśmy obiad, podziękowaliśmy gospodarzom i ruszyliśmy w dalszą drogę. Zatrzymaliśmy się w Kajaani w drugim domu Phillippe, który powiedział nam gdzie jest ukryty klucz. Okazał nam przy tym ogromne zaufanie charakterystyczne dla ludzi z północy. Rozpaliliśmy w kominku i poszliśmy spać.
Kolejny dzień to droga do Viinivaary, osady położonej na najbardziej wysuniętymi na wschód krańcu Europy w południowej Karelii. Po drodze mieliśmy okazje przejechać przez ośmio kilometrową drogę z Koli do Vuonislahti, prowadzącą przez zamarznięte jezioro. Po kilku godzinach jazdy dojeżdżamy do celu. W drzwiach wita nas Merja. Około 30-letnia kobieta mieszkająca sama w 100-letnim domu bez ogrzewania i bieżącej wody. Toaleta, a może raczej latryna, znajduje się w stodole, o kilkadziesiąt metrów. Kiedy chciałam iść w nocy do toalety zastanawiałam się trzy razy zanim tam poszłam. Nie dlatego że mi warunki nie odpowiadały, ale po opowieściach o wilkach atakujących zwierzęta, nie jest łatwo spacerować w ciemnościach. Pokazała nam zdjęcia wilka, którego zabił sąsiad, gdy ten zaatakował jego psa. Na zdjęciu wilk niczym nie przypominał tych, które znamy z ZOO. Był o wiele większy, a wystające kły naprawdę wyglądały groźnie.
Latem Merja zbiera borówki i od czasu do czasu robi badania przyrodnicze w ramach specjalistycznych projektów. Zimą zajmuje się hodowlą kur i kaczek. Byliśmy pełni podziwu, dla jej wytrzymałości. Codziennie musi chodzić po wodę do strumienia, rąbać i przynosić drzewo do kominka. Spędziliśmy dwa dni w tym cichym i spokojnym miejscu, a następnie zmęczeni ale szczęśliwi ruszyliśmy do Turku gdzie zakończyła się nasza podróż.
Podziękowania dla firmy GÓRALMET za wykonanie specjalnych łańcuchów śnieżnych, które wielokrotnie pomagały nam wydostać sie z opresji.
Przeczytaj podobne artykułyfotoreportaż