podróże, wyprawy, relacje
ARTYKUŁYKRAJEGALERIEAKTUALNOŚCIPATRONATYTAPETYPROGRAM TVFORUMKSIEGARNIABILETY LOTNICZE
Geozeta.pl » Spis artykułów » Europa » Rowerowa podróż do Istambułu - Istambuł 2007
reklama
Piotr Herla
zmień font:
Rowerowa podróż do Istambułu - Istambuł 2007
artykuł czytany 1133 razy
Czarnogóra. Na drogach kilku miastach musieliśmy omijać niebezpieczne studzienki kanalizacyjne. Kratownice w nich były ułożone nie w poprzek, lecz wzdłuż ulicy. Łatwo sobie wyobrazić co mogłoby się stać jeśli w taką pułapkę wpadłoby koło rozpędzonego roweru.
Grecja. Droga do Saloników wiodła cały czas lekko z górki, dlatego tego dnia bez forsowania ustanowiliśmy nowy dzienny rekord pokonanego dystansu - 179 kilometrów. W Salonikach odwiedziliśmy port, główny deptak przy morzu i zjedliśmy "pita gyros". Po drodze kupiłem zestaw łatek, gdyż poprzedni, jeszcze w Chorwacji, w całości zużyty został na "reanimację" opony w rowerze Pawła. Dzień kończyliśmy przejazdem przez leżącą na wzgórzu miejscowością Panorama, z której podziwiać można widok na całe Saloniki i Zatoka Salonicką. Grecja szybko pozostała za nami. Pamiętam rzeźbę lwa z Amfipolis oraz miasto Kavala, z położonym na wzgórzu Panagia zamkiem i imponującym akweduktem. Pamiętam także, Porto Lagos - małą miejscowość, w której na środku laguny wybudowana jest urokliwa kapliczka, oraz oferujące posiłki i napoje przydrożne "Kantiny".
Pamiętam, choć to smutne, że w Grecji do grona biednych, rozjechanych na jezdni stworzeń, obok widywanych dotychczas kotów, psów, zajęcy i jeży, mniejszych i większych wężów, jaszczurek, ptaków, oraz mnóstwa innych, dołączyły także żółwie. Jednym z minusów jazdy rowerowej i rzeczą, do której trzeba przywyknąć jest właśnie widok tych wszystkich martwych zwierząt przy jezdni... Pod tym względem najgorzej było jednak w Rumunii. Pobocza tego kraju obfitowały niestety, w straszne ilości martwych psów. Musieliśmy omijać, przez nikogo nie usuwane, makabryczne, wysuszone truchła, lub świeżo porozrywane pozostałości tego, co kiedyś było zwierzęciem.
Po trzech tygodniach pedałowania dotarliśmy do Turcji. Ostatni odcinek przed granicą okazał się autostradą. Byłem zły na Pawła, bo nie pierwszy raz wybrał taką drogę . Na szczęście autostrada była całkowicie pusta! Po drodze do przejścia minęły nas dwa, może trzy samochody. Granicę przekroczyliśmy w Ipsali. Wcześniej jednak musieliśmy chwilę poczekać po greckiej stronie mostu będącego łącznikiem z Turcją. Wynikało to z tego, że pilnujący go żołnierze mieli rozkaz przepuszczania samochodów i motocykli, a nikt im nie wspominał o rowerzystach. Jeden z nich co chwila wykonywał lub otrzymywał telefony. W międzyczasie wyjaśniał nam także, że winne całemu zamieszaniu są tureckie procedury graniczne.
W oczekiwaniu na pozwolenie przekroczenia mostu ucięliśmy sobie z żołnierzami krótką pogawędkę. Byli młodsi od nas. Z jednym rozmawiałem po angielsku, z drugim po niemiecku a z Pawłem - oczywiście po Polsku. Poczęstowali nas czekoladą, a gdy przyszło pozwolenie na przejechanie mostu życzyli nam dobrej drogi. Za mostem, już po Tureckiej stronie kupiliśmy wizę. Kosztuje ona 10 euro, ważna jest przez 1 miesiąc i wydawana od ręki.
Turcja przywitała nas wiatrem wiejącym tak silnie iż trudno było jechać. Jego powiewy rzucały nami na prawo i na lewo. Kilka razy uniknąłem w ostatnim momencie wepchnięcia pod mijający mnie samochód, dwa razy ostro haratałem ramą mojego roweru o barierki. Pobocze (które czasem było, a czasem nie) nie nadawało się do jazdy. W tych warunkach nie mogliśmy kontynuować podróży i zatrzymaliśmy w mieście Silivri. Ponieważ, nie było gdzie rozbić namiotu musieliśmy znaleźć nocleg. Zapytaliśmy o drogę do najtańszego hotelu małego chłopczyka - rowerzystę. Pokazał byśmy podążali za nim i ruszył przed siebie wąskimi uliczkami miasta. Początkowo prowadził nas do droższych hoteli, bo nie rozumiał zbyt dobrze o co nam chodzi. W końcu zaprowadził nas do najtańszego w mieście "otelu" za 9 euro od osoby. Tam przenocowaliśmy.
23 Kwietnia dotarliśmy do celu naszej podróży, ale nie bez przygód. Wjazd do tak ogromnego miasta jak Istambuł był wyczynem dosyć ekstremalnym. Oprócz tego że znowu zgubiliśmy się nawzajem to do centrum miasta wjeżdżaliśmy trzy- a potem czteropasmową drogą! Ostatecznie jednak udało się. Dotarliśmy do punktu docelowego naszej wyprawy.
Strona:  « poprzednia  1  [2]  3  następna »

górapowrót
kursy walutkursy walut
Turcja (lira) 1 TRY =  50 groszy
[Źródło: aktualny kurs NBP]
ZDJĘCIA