podróże, wyprawy, relacje
ARTYKUŁYKRAJEGALERIEAKTUALNOŚCIPATRONATYTAPETYPROGRAM TVFORUMKSIEGARNIABILETY LOTNICZE
Geozeta.pl » Spis artykułów » Ameryka Północna » Dominikana
reklama
Agnieszka Małysa, Maja Walczak
zmień font:
Dominikana
Geozeta nr 11
artykuł czytany 31109 razy
Ocean kryjący w sobie niezliczone ilości bogactw, jednocześnie kuszący i groźny... Rafa, korale, ryby, jeżowce... Woda wlewa się do ust, czuję gorycz soli, która potem tworzy na ciele małe kryształki. Na plaży leżą muszle i ogromne konchy, skorupy jeżowców, gąbki, morsztyny, brunatnice...

5 marca

Gua-gua z Jarabacoa do La Vegi. To rodzaj transportu - mini autobus, który nie ma ustalonej godziny odjazdu. Kierowca czeka, aż uzbiera się wystarczająca liczba pasażerów - wystarczająca według niego, bo dla nas to zawsze za dużo. Autobus musi być maksymalnie zapchany. Plecaki trzymamy na kolanach, aby nie płacić za dodatkowe miejsca. Mało nie mdleję z duchoty i braku powietrza.
Cały dzień w drodze - za oknem mijają krajobrazy, ludzie, miasta... Staram się uchwycić szczegóły, zapamiętać drobnostki, z których później wyłoni się cały obraz.
Setki odcieni intensywnej, soczystej zieleni. Z Kordyliery Centralnej powoli wjeżdżamy do Kotliny Cibao, robi się piekielnie gorąco. Przystanek w La Vega, bierzemy taksówkę do San Francisco de Mocoris, spokojnie mieści się w niej 6 osób i opasły kierowca. Góry zostają daleko w tyle, przed nami ciągnie się płaska dolina, wokół pola ryżowe - rozległe, pocięte kanałami. Jaskrawa, jasna zieleń rosnących źdźbeł zboża, plantacje bananowców, palmy kokosowe...
San Francisco de Macoris - dwie i pół godziny czekania na następny autobus do Samaná (Santa Bárbara de Samaná). Całe miasto zastyga w bezruchu - upał, trwa sjesta. Sklepy pozamykane, ludzie siedzą w cieniu przed domami. Znajdujemy stragan z owocami - niewiarygodnie tanie pomarańcze za 1/3 peso. Sprzedawca nie pilnuje towaru - wychodzi z otwartego domu, aby podać nam owoce. Dom jest ubogi - widać dach z blachy falistej. Kotary i zasłony spełniają role ścian. Uderza tymczasowość, niestaranne wykonanie. Czy ludziom nie zależy na godziwych warunkach życia, czy też nędza jest aż tak wielka? Niezależnie od odpowiedzi na te pytania podziwiam mentalność Dominikańczyków - ciągła radość życia, zapał, beztroska. Maňana.
Kupujemy papaję i ananasy. Wracamy na dworzec. Kroimy powoli owoce, sok spływa aż do łokci. Długie oczekiwanie w upale. Duchota. Bezruch.

7 marca

Prom z Samaná do Sabana de la Mar. Czuję upływ czasu, podróż wzbudza we mnie żal za kończącym się pewnym etapem. Siedzący obok czarnoskórzy ludzie tęsknie "zawodzą" pieśni bachata. Gruby śpiewak puszcza do nas oczka i uśmiecha się ukazując braki w uzębieniu. Naprzeciwko siedzi para Francuzów z bagażami - również wracają z Półwyspu Samaná. Zaczyna padać deszcz. Okrywamy się szczelnie kurtkami. Wszyscy na promie nagle krzyczą i patrzą do tyłu. Zatrzymujemy się na morzu - okazuje się, że rybacy złowili rybę. Zawiedzeni wracamy na swoje miejsca - myśleliśmy, że to słynne wieloryby. A jednak morze i dla nas przygotowało niespodziankę - dwa metry od burty wyskakuje z wody delfin, potem następny. Cieszę się jak dziecko na ten widok. W końcu przepływa całe ich stado. Traktujemy to jako dobrą wróżbę...
Strona:  « poprzednia  1  2  [3]  4  5  następna »

górapowrót
podobne artykułyPrzeczytaj podobne artykuły
»  Byłam w raju
»  Odkrywanie wyspy
górapowrót
kursy walutkursy walut
[Źródło: aktualny kurs NBP]