podróże, wyprawy, relacje
ARTYKUŁYKRAJEGALERIEAKTUALNOŚCIPATRONATYTAPETYPROGRAM TVFORUMKSIEGARNIABILETY LOTNICZE
Geozeta.pl » Spis artykułów » Afryka » Egipskie opowieści
reklama
Norbert Jankowski
zmień font:
Egipskie opowieści
artykuł czytany 2702 razy
To było jak pierwszy seks. Wszystko działo się za szybko, dobrze nie wiedziałem co robię a gdy zaczynałem rozumieć o co chodzi, było już po wszystkim. Tak wyglądała moja pierwsza wyprawa. Nie widziałem wiele, tylko tyle by powiedzieć byłem tam i pokazać standardowe zdjęcie z piramidami.
Nie zachowałem się jak prawdziwy traveller. Zachowałem się tak jak wszyscy i poszedłem na łatwiznę. Kupiłem wycieczkę w biurze turystycznym. Hotel trzy gwiazdkowy do tego posiłki i wycieczkę. Trochę jak danie w pięć minut. Wszystko gotowe, wystarczy zalać.
Siedzenie w samolocie było nie wygodny, a plastikowe jedzenie w ogóle nie smakowało. Siedziałem blisko skrzydła, podziwiając widoki i uginające się skrzydło. Oczywiście, to był mój pierwszy lot i wyginające się skrzydło, nie dawało mi spokoju. Jednak widok morza Śródziemnego był tego wart. Z tej wysokości dobrze było widać tylko wielkie promy i fale, które tworzyły oraz inne samoloty, mknąc po powietrznych autostradach.
W końcu ujrzałem to na co czekałem. Delta Nilu. Łatwo ją poznać, to tam gdzie brązowa woda wpływa do granatowego morza. Widok jest okrutny, bo ma się wrażenie, że to jeden wielki ściek wlewa się do morza. Jednak to tylko woda z pyłem i mułem, który nadaje taki kolor. Choć z pewnością Nil, nie należy do najczystszych rzek.
Mijamy Kair i lecimy dalej. Krajobraz z miejskiego zamienia się w pustkowie. Tylko gdzie nie gdzie widać drogi. Mnie najbardziej zaciekawiły leje. Wyglądało to trochę jak leje po wybuchach bomb, takie osmolone. Dopiero później dowiaduję się, że to palące się złoża gazu.
Samolot zmienia kierunek. Po kilku minutach jesteśmy nad morzem Czerwonym. Robi wielkie półkole i samolot zaczyna opadać.
Lądowanie było spokojne, wszyscy klaszczą i są zadowoleni. Otwierają się drzwi, znudzone stewardessy, mechanicznym bezpłciowym głosem żegnają każdego pasażera który powie magiczne słowo "dowidzenia". Jest ich ponad setka, a za chwilę równie znudzonym głosem, będą witać pasażerów.
Lotnisko jest małe. Jeden samolot. Jedni przylecieli, jedni wylatują. Jedno wyjście, jedno wejście. Reszta pozamykana.
- Cel podróży? - Pyta się oficer.
- Turystyczny. - Odpowiadam i po chwili mam już wbitą w paszport wizę egipską.
Po drugiej stronie bagaże już wędrują po taśmociągu.

Po wyjściu z lotniska tłumek tragarzy zastępuje mi drogę.
- Panie, wziąć bagaż? - Często stwierdzają, nie pytają, zdejmując go z twoich pleców.
- Nie dziękuję.
- A może taksi?
- Nie dziękuję. - Odpowiadam i ruszam w stronę przewodniczki, która ma na sobie bluzkę z logiem mojej firmy turystycznej.
Gdy są już wszyscy ruszamy. Dużym, klimatyzowanym autobusem do klimatyzowanych hoteli i restauracji.
Hurghada
Małe rybackie miasto, połączone z Kairem drogą numer 44, 550 km prze Pustynię Arabską. Obecnie, ciągle rozrastający się, kurort wypoczynkowy, żyjący wyłącznie z turystów. Hotele, bary, plaże oraz sklepy z upominkami. Te większe hotele mają plaże, z których mogą korzystać tylko goście. Miasta w miastach. W zasadzie nie trzeba wychodzić za mury, bo jest tam wszystko czego potrzebuje turysta.
Jednak dopiero po za nimi, z daleka od morskiej bryzy, rozumiesz jak jest ciepło. Nie jest parno, po prostu żar. Po kliku metrach myślisz, że przeszedłeś Saharę. W oddali widać jak powietrze faluje i masz dość. Na każdym rogu stoi policjant turystyczny. Ma tylko jeden cel, chronić turystów, którzy są głównym dochodem kraju. Patrzą na ciebie podejrzliwie, ale dzięki nim czujesz się bezpiecznie.
Strona:  [1]  2  3  4  5  następna »

górapowrót
kursy walutkursy walut
[Źródło: aktualny kurs NBP]