podróże, wyprawy, relacje
ARTYKUŁYKRAJEGALERIEAKTUALNOŚCIPATRONATYTAPETYPROGRAM TVFORUMKSIEGARNIABILETY LOTNICZE
Geozeta.pl » Spis artykułów » Afryka » Mój sen o Afryce
reklama
Marta i Janusz Smaruj
zmień font:
Mój sen o Afryce
artykuł czytany 12525 razy
Następny dzień, wyprawa do Etoshy. Odległość: ok. 500 km. Cel: największy Park Narodowy w Namibii i pierwszy założony w Afryce Południowej. Docieramy do jednej z bram wjazdowych - Okakuejo. Wysokie, podwójne, kolczaste płoty - ochrona przed drapieżnikami. Rozbijamy namiot w obozie blisko poidła. Kolacja: tradycyjny barbaque z kurczaka (lokalnie zwany "braai"), bułki i czerwone wino. Szakale biegają dookoła, czekają na kości, tylko ich oczy świecą się w ciemnościach. W oddali słychac głosy hien. Dzięki Bogu za płot!
Jest już ciemno. Idziemy nad poidło zwane "oczkiem" (Water Hole). Stado żyraf w tle - cierpliwie czekają na swoją kolejkę. Lwy siedzą w krzakach! Kilka, pięc albo sześć. Odstraszają inne zwierzęta. Z lewej twardym krokiem nadciąga duże stado słoni. Matrona z przodu - lwy na bok - młodsze słonie za nią i małe słoniątka pomiędzy. Całe poidło jest teraz dla nich. Słonie uwielbiają wodę, urządzają kąpiel dla całej rodziny. Lwy spokojnie respektują "panów sawanny". Słonie nie mają naturalnych wrogów, pokłada je antrax - choroba skóry.
Jest prawie pierwsza w nocy. Słonie powoli odchodzą. Samotny nosorożec ostrożnie zbliża się do wody. Olbrzym! Jego przedni róg ma jakieś pół metra! Człowiek to pchełka! Drugi wychodzi z ciemności. Zaczynają się denerwować, przepychają się. Bijatyka. Kurz unosi się w powietrzu, aparaty błyskają w ciemnościach. Cisza. Ustalili, który będzie pierwszy. Płochliwe szakale wpadają na łyk wody. Żyrafy podchodzą bliżej. Lwy znikają w ciemnościach. W oddali słychać ich ryk.
Idziemy spać. Szakale biegają dookoła namiotu. Hieny w oddali wyją za płotem. Niecodzienna atmosfera, jesteśmy zmęczeni, ale dźwięki nocy nie dają zmrużyć oka. Wcześnie rano pobudka, kawa, jajecznica z kurzem pustynnym i chleb. Małe, żółte ptaszki wiją olbrzymie, zbiorowe gniazdo na suchym, pochylonym drzewie. Stary słoń przechodzi za płotem. Idzie wziąść poranny prysznic, jego skóra sucha i przypruszona. Dzisiaj wyruszamy do następnego obozu na terenie parku. Bramy otwierają o szóstej rano. Pakujemy namiot, tankujemy i w drogę.
Po obu stronach drogi stada antylop, żyrafy, słonie. Rodzina strusi przechodzi przez drogę: mama, tata i jedenaście miniaturek! Wybielone słońcem poroże antylopy gnu, porzucone przy drodze. Małe wiewiórki ziemne chowaja się w swoich domkach. Jest gorąco. Woda to bezcenny skarb. Dojeżdżamy do następnego obozu: Halali. Zatrzymujemy się tu na noc. Suche drewno pali się leniwie, jesteśmy spoceni, ale szczęśliwi, pełni wrażeń. Odświeżająca kąpiel w basenie zmywa cały dzień, gwiazdy migocą przyjaźnie na czarnej płachcie nieba. Cisza. Wszystko śpi. Ćmy i małe tłuste chrabąszcze latają wokół światła. Tak przyjemnie wyciągnąć nogi. Jutro do Gobabis.
Rankiem ciepło, a raczej gorąco! 33 stopnie. Ruszamy na wschód, poznać tamte strony. Antylopy tuż przy samej drodze. Ostrzegano nas aby być uważnym, bo często wyskakują na drogę. Widzieliśmy auto rozbite przez jednotonową antylopę Kudu, przód to miazga. Dzikie świnie też przebiegają, a są tak zdezorientowane, że nie wiedzą, w którą stonę biec.
Na noc zatrzymujemy się w obozie safari. Rozbijamy namiot, rozpalamy ogień, trzeba coś zjeść. Słońce zachodzi, cisza w powietrzu. Ptaki rozpoczynają swój wieczorny koncert. Kończymy upieczonego kurczaka i ruszamy na przejażdżkę po buszu. Stado antylop Springbok gania się w zaroślach. Kudu - majestatyczne antylopy z kręconymi rogami - powoli idą do wodopoju. Duże afrykańskie strusie przyglądają się nam uważnie, szare samiczki i jeden biało - czarny, kontrastowo ubarwiony "pan".
Strona:  « poprzednia  1  2  [3]  4  5  następna »

górapowrót
fotoreportażfotoreportaż
» Namibia - Cezary Wojtkowski
wyróżniona galeria
górapowrót
kursy walutkursy walut
[Źródło: aktualny kurs NBP]
ZDJĘCIA